W czwartek Sejm przyjął 41 poprawek Senatu do nowelizacji Kodeksu karnego, a ustawa trafiła na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Środowisko eksperckie krytykuje propozycje zmian. Prawnicy podkreślają, że ze względu na ekspresowy tryb prac cała nowelizacja może być niekonstytucyjna. "Ustawa jest niekonstytucyjna" W opinii z 9 czerwca prawnicy z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego stwierdzili m.in., że zgodnie z poprawkami Senatu "przepisy dotyczące przestępstw łapownictwa w sektorze publicznym (art. 228 k.k., art. 229 k.k.) mogą nie mieć zastosowania do osób zarządzających największymi, strategicznymi spółkami handlowymi z udziałem Skarbu Państwa, co prowadzi do rażących nierówności wobec prawa i nieuzasadnionego uprzywilejowania niektórych podmiotów gospodarczych". Środowisko karnistów zwraca również uwagę na wiele innych "rażących błędów". - Ustawa zawiera wiele błędów i jest nieakceptowalna, niekonstytucyjna - mówi w rozmowie z Interią prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego dr Mikołaj Małecki. W sobotę wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zapowiedział, że w związku z nieprawdziwymi tezami zawartymi w krytycznej analizie ustawy złożony zostanie pozew przeciwko profesorom i doktorom Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według resoru ich opinia jest "nieprawdziwa" i uznał ją za "kłamstwo". Dwa dni później szef resortu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> wycofał decyzję o pozwie. "Grozi nam destabilizacja systemu prawnego" - Jesteśmy zaskoczeni i zażenowani wszystkimi działaniami Ministerstwa Sprawiedliwości, które zostały podjęte w ostatnich dniach - mówi dr Małecki. W jego ocenie brak merytorycznego odniesienia się do treści ekspertyzy jest próbą dyskredytacji obywateli w celu przeforsowania przez ministerstwo własnych racji. - Nerwowe i emocjonalne ruchy ministerstwa odwracają uwagę od błędów, niespójności, luk i groźnych systemowo regulacji nowej ustawy - tłumaczy ekspert z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Ekspertyza wykazuje, że ustawa zawiera rozwiązania prawne, które grożą chaosem prawnym. Po wejściu w życie tej ustawy grozi nam poważna destabilizacja systemu prawnego - przestrzega dr Małecki. "To wygląda groteskowo" Pytany, jakie kroki podejmie Krakowski Instytut Prawa Karnego w tej sprawie, tłumaczy, że najważniejsze jest w tym momencie jest odwrócenie losu nowelizacji Kodeksu karnego. Podkreśla, że środowisko naukowe nie zraziło się dotychczasowymi działaniami ministerstwa i dalej bada ustawę. - Prezydent przed podjęciem decyzji powinien poznać wszystkie nieprawidłowości i rażące błędy popełnione podczas prac nad ustawą w Sejmie i Senacie - argumentuje w rozmowie z Interią. - Tymczasem, zamiast rozmowy o Kodeksie karnym, mamy kompromitowanie się Ministerstwa Sprawiedliwości za pomocą nieprawdziwych informacji rozpowszechnianych w mediach. Jesteśmy skonsternowani zaistniałą sytuacją, to wygląda groteskowo - nie kryje wzburzenia dr Małecki. Komunikaty ministerstwa określa przy tym jako "kuriozalne". Doszło do naruszenia dóbr osobistych? Krakowski instytut Prawa Karnego w swoim oświadczeniu stwierdził, że rozważa także możliwość skierowania pozwu z żądaniem sprostowania nieprawdziwych informacji podawanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości i zaniechania naruszania dóbr osobistych naukowców. Prof. nadzw. dr hab. Zbigniew Ćwiąkalski z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego ma jasne stanowisko w tej sprawie. - Zarzucano im kłamstwo i manipulację, byli ewidentnie obrażani, chociaż opinia miała charakter czysto naukowy. To niewątpliwie narusza ich dobra osobiste - mówi były minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rozmowie z Interią. Pozew był niekorzystny wizerunkowo? W ocenie byłego ministra złożenie pozwu byłoby kompromitacją dla partii rządzącej, co wpłynęło na ostateczną decyzję Ziobry. - Zamiar złożenia pozwu świadczył o tym, że dyskusja naukowa nie może się odbywać, że jest cenzura w dyskusji naukowej, że wolno mówić tylko to, co się władzy podoba - mówi. Nieoficjalne doniesienia RMF FM o tym, że to prezes PiS zablokował wytoczenie procesu prawnikom z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, prof. Ćwiąkalski uznaje za prawdopodobne. - Całkiem możliwe, że to Jarosław Kaczyński o tym zdecydował, bo jest prawnikiem i wiedział, że przegrana w procesie cywilnym przed wyborami byłaby niekorzystna dla wizerunku PiS - ocenia. Polityk zarzuca ministerstwu także niepodjęcie merytorycznej polemiki z opinią karnistów oraz zarzucanie im kłamstw bez wytłumaczenia, na czym miałyby one polegać.