Zdaniem Żurka krakowski IPN w 2005 roku bezprawnie podał jego dane osobowe działaczce "Solidarności" Barbarze Niemiec, która uzyskała od IPN statut osoby pokrzywdzonej. Jego nazwisko znalazło się na liście 21 tajnych agentów służb PRL z kręgu studentów, pracowników administracji i wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy inwigilowali działaczkę. Lista tych osób została następnie opublikowana w Gazecie Polskiej. W rezultacie - jak napisano w pozwie - dziennikarz "poniósł śmierć cywilną": stracił pracę w Telewizji Kraków oraz możliwość wykonywania zawodu, spotkał się z ostracyzmem w środowisku i poniósł konsekwencje w życiu rodzinnym. Robert Żurek, dziennikarz krakowskiej telewizji pracujący m.in. dla "Wiadomości" TVP, a w latach 80. student UJ, zaprzeczał, by współpracował z SB. Twierdził, że "w ogóle nie zna pani Niemiec". Jak informował, od razu po publikacji usiłował udowodnić, że nie współpracował z SB. Najpierw odmówiono mu dostępu do akt IPN, dopiero po nowelizacji ustawy lustracyjnej mógł wystąpić do sądu z wnioskiem o autolustrację. W lipcu 2013 r. został prawomocnie oczyszczony z zarzutów. W pozwie dziennikarz domaga się 674,5 tys. zł odszkodowania za utracone i prognozowane zarobki i 100 tys. zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Data procesu nie została jeszcze wyznaczona. Sąd rozpoznaje wniosek o zwolnienie Żurka od kosztów. - Każdy ma prawo dochodzić swoich spraw. Niezawisły sąd rozstrzygnie wszelkie wątpliwości - powiedział dyrektor krakowskiego oddziału IPN Marek Lasota.