Do napadu doszło w sklepie jubilerskim na os. Bohaterów Września. Tuż po otwarciu, ok. godz. 10 do sklepu weszło trzech zamaskowanych napastników w kombinezonach roboczych i maskach przeciwpyłowych. Napastnicy użyli gazu łzawiącego wobec ekspedientki, następnie wysuwali szuflady, w których pochowana była biżuteria. Po rabunku oddalili się pieszo w głąb osiedla, gdzie prawdopodobnie wsiedli do czekającego na nich samochodu. Trwa pościg za napastnikami, ekipa policyjna na miejscu zbiera ślady i przesłuchuje świadków. Zdaniem policji, scenariusz przypominał wcześniejszy napad na sklep jubilera, do którego doszło w Krakowie 16 czerwca. Nie wiadomo jednak, czy czwartkowego rabunku dokonali ci sami sprawcy; możliwe bowiem, że inni złodzieje po prostu skopiowali szczegółowo opisywany w mediach scenariusz pierwszego napadu. 16 czerwca do sklepu jubilerskiego w centrum handlowym M1 tuż po godz. 10 wbiegło trzech zamaskowanych mężczyzn ubranych w kombinezony. Napastnicy użyli gazu łzawiącego, a potem młotkami rozbili gabloty z biżuterią, w których były wyroby ze złota i brylantów. Odjechali z parkingu samochodem terenowym. Porzucili go i spalili kilka ulic dalej. Wartość skradzionego towaru oszacowano na 300 tys. zł. Dzień później policja upubliczniła część zapisu z kamer z tego napadu. Sprawcy do tej pory nie zostali ujęci.