Adaś spędził w szpitalu niemal 2,5 miesiąca: najpierw na oddziale intensywnej terapii, potem na oddział neuro-rehabilitacji.- Lekarze zdecydowali o zakończeniu hospitalizacji. Chłopiec w czwartek wróci do domu, ale nadal będzie wymagał rehabilitacji - mówiła Oberc. Dodała, że Adaś chodzi już samodzielnie, dzięki opiece specjalistów i żmudnym ćwiczeniom poprawiła się także jego sprawność manualna. Dwuletni chłopczyk w nocy z soboty na niedzielę 29-30 listopada ub.r. wymknął się z domu w małopolskich Racławicach k. Krzeszowic. Po wszczęciu poszukiwań dziecko w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki, kilkaset metrów od zabudowań, policjant. Po przywiezieniu do szpitala okazało się, że chłopiec jest wychłodzony do 12,7 stopni C. Adaś został podpięty do urządzenia, które umożliwia tzw. pozaustrojowe utlenowanie krwi. Po wybudzeniu ze śpiączki, do którego doszło po trzech dniach, przez pewien czas oddychał za pomocą respiratora. Według specjalistów uratowanie osoby po takim wychłodzeniu organizmu graniczy z cudem. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które działa w Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II mówił, że dotąd najbardziej wychłodzona osoba - kobieta ze Skandynawii - której udało się pomóc, miała 13,7 stopni C.