Według prof. Jaremy, do szpitali psychiatrycznych nie mogą trafiać zdrowi ludzie, choćby byli przestępcami. Jeśli natomiast są chorzy, to nie powinni odsiadywać wyroku w zakładzie karnym, a być od początku leczeni. - Jeżeli są w więzieniu, to znaczy, że zaburzenia psychiczne - jeżeli w ogóle były u nich stwierdzone - nie stwarzają poważnego zagrożenia dla porządku prawnego i w związku z tym te osoby nie muszą być leczone w szpitalach psychiatrycznych - podkreśla krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii. Prof. Jarema dodaje, że nie wyobraża sobie, by biegli nagle zaczęli orzekać na koniec kar najgroźniejszych skazanych, że ci powinni trafić do szpitala psychiatrycznego. Podważyliby tym między innymi wcześniejsze opinie biegłych psychiatrów. Krajowy konsultant podkreśla, że nikt z Ministerstwa Sprawiedliwości nie uzgadniał z nim tego projektu. Gowin o przymusowym leczeniu w izolacji Zmiany w prawie mają być wprowadzone dlatego, że za kilkanaście miesięcy więzienia zacznie opuszczać około setki zbrodniarzy, w tym seryjnych zabójców dzieci, którzy w PRL zostali skazani na karę śmierci, a później wyroki zamieniono im na 25 lat więzienia. Najważniejszy punkt ministerialnej nowelizacji, której założenia przedstawił wczoraj Jarosław Gowin, to danie sądom możliwości skierowania na przymusowe leczenie psychiatryczne osób, które - według biegłych - po odbyciu kary wciąż mogą stwarzać zagrożenie. Co pół roku weryfikowano by, czy taka osoba nadal jest niebezpieczna. Tutaj nie chodzi o nową formę ukarania, tylko o izolację, w miarę możliwości także leczenie, oraz nadzór - mówił Gowin na konferencji prasowej. Nowelizacja przewiduje także, że będzie można publikować adres i fotografie groźnego przestępcy, który właśnie opuścił więzienie. Chodzi o to, by ostrzec mieszkańców, że sprowadził się do ich okolicy. O tej sprawie czytaj więcej na rmf24.pl