KRP omawiała w poniedziałek do późnych godzin wieczornych konfliktową sytuację w prokuraturze. Sprawą zajęła się na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego. Posiedzenie było związane z zdarzeniami sprzed dwóch tygodni, gdy w przerwie konferencji prasowej postrzelił się prokurator płk Mikołaj Przybył. Następujące po tym zdarzeniu wypowiedzi prokuratora generalnego i jego zastępcy - szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej - wywołały komentarze o konflikcie pomiędzy nimi. W uchwale Rada apeluje "do wszystkich osób, organów i instytucji odpowiedzialnych za działalność prokuratury o wyciszenie wszelkich emocji i sporów związanych z zaistniałą sytuacją". Jednocześnie Rada wyraziła też "dezaprobatę dla działań polegających na publicznej krytyce prokuratora przełożonego przez prokuratora podwładnego" i podkreśliła, że "stosunki w relacjach pomiędzy prokuratorami powinny opierać się na wzajemnym zrozumieniu, szacunku i lojalności". "Rada przyjęła także do wiadomości stanowisko Naczelnego Prokuratora Wojskowego wyrażającego gotowość do dalszej współpracy z Prokuratorem Generalnym" - głosi uchwała. Ponadto Rada w uchwale doceniła inicjatywę prezydenta RP i przyjęła ją jako "wyraz zaufania do roli i funkcji Rady (...) oraz troski o prawidłowe funkcjonowanie prokuratury". "Rada, dokonując oceny sytuacji w prokuraturze, dostrzega potrzebę przygotowania i uchwalenia nowej ustawy o prokuraturze jako konieczność kontynuacji prac nad reformą prokuratury (...)" - poinformowano w uchwale. Członkowie Rady zadeklarowali też udział "w pracach mających na celu kompleksowe uregulowanie pozycji prokuratury, prokuratorów oraz Krajowej Rady Prokuratury". 25-osobowa Rada składa się z prokuratorów - w tym prokuratora generalnego i naczelnego prokuratora wojskowego, posłów, senatorów, reprezentanta prezydenta - jest nim szef Rady prok. Edward Zalewski - oraz ministra sprawiedliwości. Rada ma za zadanie strzec niezależności prokuratorów. O mediację do KRP zwrócił się prezydent Bronisław Komorowski. Skłoniły go do tego zdarzenia z 9 stycznia, gdy w przerwie konferencji prasowej w Poznaniu postrzelił się prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył. Wcześniej zapewniał, że nie złamał prawa nadzorując postępowanie w sprawie przecieków ze śledztwa smoleńskiego. Protestował też przeciw planom likwidacji prokuratury wojskowej. Jak mówił, zrobił to w obronie swego zwierzchnika, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa Parulskiego. Następujące po tym zdarzeniu wypowiedzi prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i jego zastępcy, gen. Parulskiego, wywołały lawinę komentarzy o konflikcie pomiędzy nimi. Prezydent - po rozmowach m.in. z prokuratorami, szefem KRP, ministrami obrony i sprawiedliwości uznał, że Rada może być dobrą płaszczyzną dialogu, bo z racji sprawowanych urzędów zasiadają w niej zarówno Seremet, jak i Parulski. W minioną środę Seremet poinformował, że chce zmiany na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Generała Parulskiego miałby zastąpić płk Jerzy Artymiak. Jak tłumaczyła Prokuratura Generalna, wystąpienia szefa NPW po postrzeleniu się płk. Przybyła zostały odebrane jako "publiczna i spektakularna krytyka przełożonego", czego Seremet nie może tolerować. Nie przekonały go późniejsze deklaracje Parulskiego, że współpraca z prokuratorem generalnym układa mu się dobrze. Wniosek Seremeta jest w MON, bo prawo wymaga, aby zmiana na stanowisku szefa prokuratury wojskowej nastąpiła na zgodny wniosek prokuratora generalnego i ministra obrony. W poniedziałek szef MON Tomasz Siemoniak spotkał się w tej sprawie z płk. Artymiakiem. Zapowiedział także spotkania z Seremetem i ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. Szef MON ma przygotować swoje stanowisko do końca tygodnia. Ostateczna decyzja należy do prezydenta.