O tym, że fizjoterapeuci mogą zarobić nawet 75 złotych za godzinę za odbycie "dyżuru" w "Białym miasteczku" donosiło w ubiegłym tygodniu wPolityce.pl, którego dziennikarz wcielił się w osobę zainteresowaną zarobkiem. Całą akcję - jak podawał portal powołując się na informacje na Twitterze - miała organizować i finansować Krajowa Izba Fizjoterapeutów. "Krajowa Izba Fizjoterapeutów nie płaciła fizjoterapeutom wynagrodzenia za udział w proteście w Białym Miasteczku. Informacje te są nieprawdziwe i mają w naszej ocenie spowodować skłócenie naszego, i tak już podzielonego, środowiska oraz zdyskredytowanie w oczach opinii publicznej akcji protestacyjnej pracowników ochrony zdrowia" - głosi oświadczenie KIF. KIF określiła zasady zwroty kosztów Prezydium Krajowej Rady Fizjoterapeutów podało, że od początku działalności KIF uznało, że nie ma moralnego prawa żądać od jej członków, którzy wykonują na rzecz samorządu zadania, ponoszenia dodatkowych kosztów, takich jak koszty dojazdu czy koszty utraconych zarobków z głównego źródła przychodów, które zazwyczaj w publicznym systemie ochrony zdrowia i tak należą do minimalnych. KIF przekazała, że określiła zasady zwrotu kosztów podróży i innych uzasadnionych wydatków poniesionych w związku z wykonywaniem czynności na rzecz izby. Nikt nie złożył wniosku o refundację Krajowa Izba Fizjoterapeutów przekazała w oświadczeniu, że w myśl wyżej przywołanych regulacji wewnętrznych izba informowała swoich członków, którzy prowadzili na terenie Białego Miasteczka działania promujące zawód fizjoterapeuty, w tym działania z zakresu edukacji i promocji zdrowia, o możliwości rekompensaty utraconych dochodów. "Oświadczamy, że do tej pory żaden z fizjoterapeutów nie złożył wniosku o taką refundację" - podkreśla KIF."Białe Miasteczko 2.0" powstało 11 września po sobotniej, ogólnopolskiej manifestacji pracowników ochrony zdrowia. Namioty i stoiska znajdują się w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich w Warszawie.