Ci kupcy, którzy zgodnie z wyrokiem sądu wyprowadzili się z KDT w terminie, mają zagwarantowane nowe stoiska handlowe w nowych lokalizacjach na terenie Warszawy. Ci, którzy byli w hali wczoraj, ale zachowywali się spokojnie, również mogą liczyć na pomoc miasta. Natomiast ci, którzy zostali zatrzymani lub ci, którym postawione zostaną zarzuty prokuratorskie, o pomocnej dłoni magistratu mogą zapomnieć. Jest jeszcze jeden warunek: nowe miejsca handlowe otrzymają tylko ci kupcy, którzy mają zarejestrowaną działalność w Warszawie. Krajobraz po bitwie Kilkanaście busów z policjantami podjechało przed zdewastowane hale Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie. Mężczyźni w mundurach otoczyli miejsce, które wczoraj zamieniło się w plac bitwy. Teren na którym rozegrały się sceny jak ze stanu wojennego, szczelnie ogrodzono. Ekipy sprzątające porządkują teren, zbierają do worków materialne ślady bitwy kupców i ich sympatyków z ochroniarzami i policją. Zobacz relację INTERIA.TV z zamieszek, posłuchaj, co mówią świadkowie wydarzeń: Przed halą spokojnie przechadzają się niewielkie grupki policjantów. Dwóch pilnuje wejścia do budynku. I jedna symboliczna rzecz; znad drzwi zniknął wielki napis: Kupieckie Domy Towarowe. Przechodnie rzucają na opuszczoną halę ciekawskie spojrzenia, a poza tym jest tam cicho i spokojnie. Mówi się jednak, że na dziś kupcy zapowiadają kolejny dzień protestu. Zaczęło się wraz z kapitalizmem Historia hali KTD zaczęła się wraz z narodzinami kapitalizmu. W roku 1990, na placu Defilad jak grzyby po deszczu zaczęły rosnąć tzw. szczęki, czyli metalowe budki, gdzie handlarze sprzedawali wszystko. Warszawiacy pamiętają to bardzo dobrze. Ogromny handel tu był, to było bardzo brzydkie. Szare, blaszane pawilony - mówią reporterce RMF FM mieszkańcy stolicy: W 1999 roku powstała tam tymczasowa hala. Miasto miało wskazać docelową lokalizację KTD. Dwa lata później na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej stanął gigantyczny blaszak; 180 metrów długości, 90 szerokości, 18 wysokości. Pod koniec lata 2006 Rada Miasta obiecała kupcom 30-letnią dzierżawę gruntu przy ulicy Złotej. Z kolei 31 grudnia roku 2008 kończy się umowa na dotychczasowy teren, kupcy mają trzy miesiące na wyprowadzkę. Teraz kupców już nie ma, ludzie potracili miejsca pracy, a rozbiórka hali może potrwać pół roku.