Krajewski odniósł się do ponad ośmiogodzinnej, burzliwej nadzwyczajnej sesji Rady Warszawy ws. reprywatyzacji, zwołanej na wniosek prezydent stolicy. Radni ostatecznie nie zajęli się powołaniem komisji ds. reprywatyzacji, choć jej stworzenie postulowała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Wczorajsza sesja to było przede wszystkim wyrażenie dezaprobaty dla Hanny Gronkiewicz-Waltz i dla PO, która również na tej sesji pokazywała arogancję i butę wobec mieszkańców Warszawy, zamiast przedstawić informację, co wiedziała prezydent na temat reprywatyzacji w stolicy - powiedział Krajewski na konferencji prasowej w Sejmie. Według niego posiedzenie Rady "niestety nie ujawniło informacji, na które mieszkańcy stolicy oczekują, czyli niestety Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chciała zmierzyć się z prawdą". - I stąd te okrzyki, które były wczoraj słyszalne: "do dymisji", "chcemy prawdy", "nie kłam"; niestety to są reakcje mieszkańców Warszawy - mówił poseł PiS. Dodał, że jest pewien, że decyzje dot. reprywatyzacji były podejmowane po wielu rozmowach z urzędnikami i dyrekcją Biura Gospodarki Nieruchomościami. - Oczekujemy, że Hanna Gronkiewicz-Waltz przedstawi notatki służbowe, protokoły z posiedzeń, na których były omawiane kwestie reprywatyzacji, choćby działki przy ulicy Chmielnej 70 - powiedział poseł PiS i zarazem były radny Warszawy. Chodzi o sprawę działki obok Pałacu Kultury, pod dawnym adresem Chmielna 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. w prywatne ręce, mimo że wcześniej b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej. Wartość działki szacowana jest nawet na 160 mln zł. "Czwartkowa sesja rady miasta była porażką PO" Krajewski ocenił, że czwartkowa sesja rady miasta była też porażką PO, która "w celu uniknięcia odpowiedzialności za aferę reprywatyzacyjną postanowiła zaproponować komisję do zbadania reprywatyzacji". Przypomniał, że komisji nie powołano, choć PO ma w radzie stolicy większość. - To oznacza, że zamiast tworzenia fikcyjnych komisji, wszystkie ugrupowania w Radzie Warszawy, wszyscy radni czekają aż sprawę zbada prokuratura i CBA - ocenił Krajewski. Zaznaczył, że jego zdaniem osoby, które nie sprawowały we właściwy sposób nadzoru nad reprywatyzacją w latach 2007-2016 powinny ponieść konsekwencje. Krajewskiego pytano, czemu nie żąda sprawdzenia postępowań reprywatyzacyjnych sprzed rządów PO, bo - jak wskazywali dziennikarze - np. dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko pracuje w ratuszu dłużej. - Informacje od dziennikarzy wskazują na to, że nieprawidłowości miały miejsce przede wszystkim w czasie ostatnich kilku lat - odpowiedział Krajewski; zaznaczył, że chce wyjaśnienia wszystkich wątpliwości dot. kwestii reprywatyzacji. Pytany, czemu - skoro uważa, że rządy Gronkiewicz-Waltz przynoszą wiele szkody, PiS nie chce wprowadzenia do stolicy komisarza, Krajewski powiedział, że o to należy pytać premier Beatę Szydło, która ma do tego kompetencje.