Wcześniej polscy śledczy wystąpili do Szwecji o ustalenie danych dwóch osób, 35-letniego Andersa H., byłego przywódcy neonazistów, i współpracującego z nim emigranta, Vladimira Z. Marek Balawajder i Roman Osica ustalili, że Marcin. A, który zorganizował kradzież w Polsce, w ostatnich latach kilka razy wyjeżdżał do Szwecji, gdzie pracował właśnie w firmie budowlanej ojca szwedzkiego zleceniodawcy rozboju. To właśnie tam poznał Andersa H. W domu jego ojca odbywały się spotkania obu głównych podejrzanych w całej sprawie. Teraz prokuratorzy z Krakowa założyli, że ojciec szwedzkiego neofaszysty mógł nie wiedzieć o jego zamiarach. Prowadzi dobrze prosperującą firmę, a Polak był w niej tylko okresowo zatrudniany i nie był z nim w bliższych relacjach. Szwedzcy śledczy dostali już wstępną listę pytań, które w najbliższych dniach będą chcieli zadać ojcu Andersa H. Wiadomo już, że jeszcze w tym tygodniu policja wypłaci nagrodę. Otrzymają ją dwie osoby. - Nagroda będzie wypłacona. Myślę, że zrobimy to do końca tego tygodnia. (?) Z naszych informacji wynika, że należy się ona dwóm osobom - dwójce Polaków - stwierdził Dariusz Nowak z małopolskiej policji. Posłuchaj: Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy 18 grudnia nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano dwa dni później. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru". Wszyscy trafili tymczasowo do aresztu.