We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył proces, który rozpoczął się koniec sierpnia ubiegłego roku. Prokuratura oskarżyła Jarosława G. - wcześniej niekaranego byłego kelnera z Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta RP - że pracując w tej Kancelarii ukradł obraz wartości 18-20 tys. zł i wstawił go do lombardu pod zastaw pożyczki 1800 zł. Ustalono także, że system kontroli w Kancelarii Prezydenta nie zabezpieczał ruchomości przed wynoszeniem, a obsługa techniczna, w tym kelnerzy, miała swobodny dostęp do pomieszczeń. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego przestępstwa, wyjaśniając, że kupił obraz przypadkowo pod Halą Mirowską i wstawił go do lombardu. "Na pierwszy rzut oka relacja oskarżonego zdaje się być niewiarygodna" - podkreślił w mowie końcowej prok. Jarosław Sej. Przyznał, że proces miał charakter poszlakowy. Ale - jak dodał - w świetle całego zebranego materiału oskarżony "jawi się jako osoba, której relacji nie można wierzyć", zaś w okresie zatrudnienia w KPRP Jarosław G. miał ponadto "poważne problemy finansowe". "Samo prawdopodobieństwo, przypuszczenie, przeczucie, to za mało" - ripostowała obrońca oskarżonego, mec. Adrianna Arabska. Dodała, że dostęp do pomieszczenia, w którym był obraz, miało wiele osób, a ponadto nie ma pewności, czy w międzyczasie obraz nie był przenoszony do innych pomieszczeń. Jak podkreśliła w sprawie są "fakty uboczne", ale nie ma bezpośredniego dowodu na winę G. Śledztwo wszczęto na podstawie zawiadomienia Kancelarii Prezydenta z października 2015 r. Brak obrazu "Gęsiarka" z końca XIX wieku, autorstwa Romana Kochanowskiego - obok braku innych przedmiotów - stwierdzono podczas audytu po przejęciu urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę. W czerwcu 2016 r. poinformowano, że obraz "Gęsiarka" powrócił do Pałacu Prezydenckiego. (Materiał wideo z dnia 10.10.2015)