44-letnia pani Katarzyna z niewielkiej miejscowości w Kujawsko-Pomorskiem wiedzie spokojne życie. Od ośmiu lat mieszka domu razem z siedmioletnią córką i swoim partnerem. Na razie jest bezrobotna. Zajmuje się wychowaniem dziecka. Pani Katarzyna jest także uzdolniona plastycznie. W domu na niewielką pracownię rękodzieła, kończy też studia z terapii zajęciowej. Chce w przyszłości pomagać osobom starszym. Jednak na razie sama potrzebuje pomocy w wyjściu z kłopotów. Ktoś ukradł jej numer PESEL i wyłudził znaczne kwoty przez internet. Zaczęły ginąć pieniądze - W kwietniu z konta zaczęły ginąć pieniądze. Zadzwoniłam do banku. Okazało się, że jest zajęcie komornicze. Stres jest ogromny. Nieprzespana noc, bo nie wiadomo, co jeszcze może wyjść - powiedziała "Interwencji" kobieta. - W lipcu się okazała druga sprawa. W pierwszej sprawie było zajęcie na 1900 złotych, a w drugiej ponad 5 tysięcy złotych - dodała. Pani Katarzyna podkreśla, że nigdy nie zgubiła dowodu osobistego. Reporter "Interwencji" spróbował dotrzeć do firmy pożyczkowej, która dała komuś pieniądze na PESEL pani Katarzyny. Na pytanie wysłane e-mailem nikt nie odpowiedział. Siedziba firmy mieści się w reprezentacyjnym budynku w centrum Warszawy. Na miejscu okazało się jednak, że firma podnajmuje tam tylko niewielki pokoik. - Gdyby to był bank, on skupiłby się na zweryfikowaniu takiej osoby, komu daje pieniądze. Tutaj ta weryfikacja jest minimalna. Obowiązkiem takiej osoby jest spłata takiej pożyczki w stosunkowo krótkim czasie - powiedział "Interwencji" Krzysztof Pietrzyk, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej. Nękają za kradzież danych Niestety, kradzież danych to coraz popularniejszy sposób na nieuczciwe wzbogacenie. Trzy miesiące temu "Interwencja" przedstawiła historię pana Adama z Połczyna-Zdroju. Dane z dowodu osobistego mężczyzny zostały wykradzione. Tylko w jednej firmie pożyczkowej oszuści wyłudzili przez internet 10 tysięcy złotych. Teraz firma domaga się zwrotu od pana Adama. - Ich radca prawny non stop mnie nęka. Nawet byli u mnie w domu. Tata dzwoni do mnie, że jakiś komornik do mnie przyszedł i będzie licytował telewizory i to, co moje - mówił "Interwencji" mężczyzna. Pani Katarzyna zgłosiła sprawę w warszawskiej prokuraturze. Podała między innymi, że we wszystkich dokumentach ze skradzionymi danymi widnieje warszawski adres do korespondencji. Reporterzy "Interwencji" ustalili, ze pod tym adresem znajduje się mieszkanie na obrzeżach miasta. "W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście w Warszawie nadzorowane jest postępowanie (...) w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mienia. W toku dochodzenia zwrócono się również do spółki udzielającej pożyczki o przedstawienie stosownych informacji w sprawie" - brzmi oświadczenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Telefon odebrał Ukrainiec Tymczasem sprawa pani Katarzyny wciąż wisi na włosku. Kobieta próbuje uzyskać od firmy pożyczkowej, w której ktoś zaciągnął kredyty na jej PESEL, odstąpienie od egzekucji długu. - Dzwoniłam do tej firmy, ale odebrał Ukrainiec. Słabo mówił po polsku. Napisałam reklamację mailem, to został mi wysłany mail, żebym wysłała im numer PESEL dla weryfikacji - mówi. - Chciałam przestrzec, żeby ludzie wiedzieli, że nie tylko kradzież czy zgubienie dokumentów grozi kłopotami i wzięciem kredytu. Wystarczy PESEL, imię i nazwisko. I już jest pozamiatane - dodaje pani Katarzyna.