Zdaniem Kozierkiewicza problemem jest to, że w tym roku nie odnotowano wzrostu budżetu NFZ. - Inflacja dogoniła minimalny wzrost, jaki był przeznaczony na ten rok - powiedział. - Na rynku jest coraz więcej podmiotów, więc jest też większa konkurencja między nimi o tę samą pulę pieniędzy. Problem braku wzrostu budżetu NFZ będzie odczuwalny z pewnością także w przyszłym roku. Nie można spodziewać się większego spływu składki, ponieważ zatrudnienie nie wzrośnie, a wręcz przeciwnie - bezrobocie może być większe. Ponadto poziom wynagrodzeń także raczej nie wzrośnie. Placówki medyczne mogą wykonywać coraz więcej świadczeń, ale następuje zderzenie z możliwościami finansowymi Funduszu - dodał ekspert. Kozierkiewicz podkreślił, że "w gospodarce popyt jest determinowany przez ceny, są one naturalnym hamulcem, jednak nie odnosi się to do systemu ochrony zdrowia, ponieważ świadczenia są dla pacjentów bezpłatne". - Na przykład do stomatologów raczej nie ma kolejek, ponieważ trzeba tam dopłacać, a dodatkowo wizyta wiąże się z dyskomfortem fizycznym. Jednym ze sposobów na uregulowanie mogłoby być wprowadzenie współpłacenia za niektóre usługi medyczne. Jeżeli ma się coś zmienić w systemie, to trzeba rozważyć współpłacenie za wizyty u specjalistów, a może też za niektóre pobyty w szpitalu - powiedział. W ocenie eksperta potrzebny jest też bardziej skuteczny system skierowań. - Obecnie pacjenci wręcz oczekują skierowania do specjalisty, a lekarze podstawowej opieki zdrowotnej chętnie kierują pacjentów, nawet w przypadkach, w których powinni sami poprowadzić leczenie - podkreślił Kozierkiewicz. Uważa, że lekarze POZ powinni być nagradzani za zajmowanie się pacjentem, a nie kierowanie do specjalistów. - Nie chodzi o nagrody w sensie finansowym, ale o prestiż, np. rodzaj rankingu, tak jak szpitale mają przyznawane akredytacje - powiedział ekspert. Według niego należy zastanowić się, czy na pewno wszystkie szpitale, które obecnie funkcjonują, są potrzebne, zwłaszcza te, które są w fatalnym stanie technicznym. - Liczba łóżek szpitalnych jest w Polsce za duża i można zmniejszyć ją nawet o jedną trzecią. Wymagałoby to jednocześnie zastąpienia ich ambulatoryjną opieką specjalistyczną o charakterze zabiegowym. Np. na oddziałach internistycznych jest wielu pacjentów, osób starszych, które mogłyby być leczone w domu, gdyby zapewnić im tam dobrą opiekę pielęgniarki środowiskowej - podkreślił Kozierkiewicz. Jego zdaniem ewentualne podniesienie składki zdrowotnej niewiele zmieni w systemie, a będzie w obecnej sytuacji gospodarczej zbyt dużym obciążeniem dla pracowników i pracodawców. - Nie ma magicznej różdżki, za pomocą której można szybko naprawić system ochrony zdrowia. Mamy określoną siłę nabywczą i nie da się tego zmienić. Trzeba szukać różnych rozwiązań dla różnych obszarów, np. dla usług ambulatoryjnych, zabiegowych dostęp zwiększyłoby współpłacenie, a sytuację w lecznictwie ambulatoryjnym poprawiłaby większa współpraca między specjalistami i lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej - powiedział ekspert.