W ten sposób Kownacki odniósł się do słów szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka, który mówił w piątek w TVN24, że NBP może w tym roku nie przekazywać swoich nadwyżek finansowych na rezerwę ryzyka kursowego, tylko wykazać je jako zysk, który mógłby w przyszłym roku zasilić budżet państwa. Nowak zaznaczył, że jeśli NBP mimo to zysku nie wykaże, rząd spróbuje ustawowo "przeksięgować" wypracowane przez NBP pieniądze tak, aby jednak trafiły do budżetu. - Jest ryzyko, że za rok czy za pięć kwartałów sytuacja złotego się zmieni i wtedy taka rezerwa jest niezbędna - powiedział Kownacki, przypominając o wahaniach złotego w ostatnich miesiącach. - Pamiętamy, że nie tak dawno złotówka była dużo mocniejsza, te wahania cały czas następują - powiedział. Zaznaczył, że "gdyby rezerwy nie było, NBP nie mógłby wypełniać swojej funkcji i nie mógłby należeć do centralnych banków europejskich". Przypomniał, że jeżeli bank centralny na koniec roku będzie miał zysk, to 95 proc. tych środków zostanie wpłaconych - z mocy prawa - do budżetu. - W NBP nie ma tych pieniędzy - powiedział Kownacki. - W planie finansowym NBP nie przewiduje się zysku na koniec roku - dodał. Odnosząc się natomiast do zapowiedzi wstrzymania zakupów dla armii zza granicy w roku przyszłym, Kownacki powiedział "to jest o tyle dobre, że nie uderza w polski przemysł obronny". - Natomiast problem polega na tym, że ustawa modernizacyjna przewiduje co roku 1,95 proc. dochodu narodowego brutto na ten cel - powiedział. - Zatem należałoby po pierwsze zmienić tę ustawę i w normalnej demokracji rząd najpierw przygotowuje projekt ustawy, analizuje wszystkie aspekty takiej zmiany, a potem dopiero przedstawia prezydentowi swoją koncepcję - zaznaczył.