Oświadczył, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a z Kancelarii Prezydenta odchodzić nie zamierza. Prezes Banku Ochrony Środowiska Mariusz Klimczak poinformował, że Kownacki podpisał w 2001 r. wnioski na zarząd banku o zakup wierzytelności ZOZ-ów przez BOŚ SA. W 2001 roku BOŚ wykupił od dwóch podmiotów wierzytelności ZOZ-ów na kwotę ok. 110 mln zł; ich windykacją miała zająć się spółka zależna BOŚ. Po 2 latach nieskutecznej windykacji wierzytelności wróciły do banku. Prezes BOŚ oszacował, że w latach 2001-2003 bank stracił na tych operacjach ok. 60-80 mln zł. - Urządzona jest nagonka. Wyciąga się sprawy sprzed ośmiu i więcej lat, które były wielokrotnie przedmiotem badań audytorów, biegłych rewidentów. (...) Teraz się nagle to wyciąga bez jakiegoś uzasadnienia - powiedział Kownacki w TVN24. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie uważam, że firma straciła przeze mnie. Sam pomysł, aby Bank Ochrony Środowiska wszedł w ten rynek wierzytelności był z całą pewnością dobry. W okresie, kiedy pracowałem w tym banku, było to przedsięwzięcie zyskowne, przynoszące korzyści bankowi - dodał. Kownacki - odnosząc się do wtorkowej konferencji prasowej prezesa BOŚ - ocenił, że to "dziwne", iż "zarząd banku uważa za celowe tego typu sprawy ogłaszać na konferencji prasowej". - W bankowości nie ma takich zwyczajów, (...) to nie licuje z normalnym zachowaniem banku, z normalnym zachowaniem zarządu spółki giełdowej - powiedział prezydencki minister. Zaznaczył, że instytucje finansowe, które kupowały wierzytelności służby zdrowia, zyskiwały. Podkreślił jednocześnie, że został zwolniony z BOŚ w czerwcu 2001 roku. - Natomiast co się później działo, jak były obsługiwane te wierzytelności (...) tego oczywiście nie wiem - dodał. Jak mówił, w imieniu banku decyzje podejmuje jego zarząd. - To (zakup wierzytelności zoz-ów - PAP) nie była moja jednoosobowa decyzja, tylko decyzja zarządu, zresztą jednomyślnie podjęta. Nikt nie miał wątpliwości co do tego, że jest to korzystne rozwiązanie - powiedział. Platforma Obywatelska zaapelowała we wtorek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by zawiesił Kownackiego. Minister nazwał ten apel "elementem nagonki". - Nie sposób na tego typu pomówienia, oszczerstwa tłumaczyć się, tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem - powiedział. - Nie planuję podać się do dymisji. Mam nadzieję, że nie zdymisjonuje mnie Platforma Obywatelska. Pan prezydent może to zrobić w każdym czasie - oświadczył Kownacki.