- Przepustki, które czekały na nas, zostały w czasie, kiedy jechaliśmy z lotniska - na żądanie naszego premiera - wstrzymane. Kolejne zostały wydane, tym razem pan minister (spraw zagranicznych Radosław) Sikorski je zablokował - powiedział Kownacki podczas briefingu zorganizowanego w środę wieczorem na dworze - poza budynkiem, w którym odbywa się szczyt. Sikorski zaprzeczył, by blokował przepustki dla prezydenckich urzędników. - Nie można zablokować wydania czegoś, co po prostu nie istnieje - skomentował w TVN24 Sikorski zarzuty Kownackiego. - Tutaj przyjechali ludzie, którzy myślą, że ponieważ w Polsce robią co chcą - bo reprezentują głowę państwa - to tutaj też tak mogą; a w Europie obowiązują procedury - oświadczył Sikorski. Wyjaśnił, iż procedura polega na tym, że rząd zgłosił skład delegacji, w której nie ma prezydenta, ani jego urzędników. - Pana prezydenta wpuszczono; dziękowałem osobiście sekretariatowi Rady UE za to, że w ten sposób kurtuazyjnie potraktowano naszego prezydenta, ale już dla jego urzędników po prostu nie ma podstawy, żeby wystawiać im przepustki; a więc nie mogło dojść do (ich) zablokowania - dodał Sikorski. - Kownacki już raz przepraszał, że minął się z prawdą; to ma miejsce ponownie - ocenił. Minister w kancelarii premiera Rafał Grupiński powiedział, że prezydenccy ministrowie nie dostali przepustek, bo nie wchodzą w skład oficjalnej delegacji. Grupiński zaprzeczył, jakoby ktokolwiek blokował ich wydanie. - Panowie Kamiński, Handzlik i reszta nie otrzymali przepustek, bo nie byli zgłoszeni jako członkowie delegacji. Sekretariat Rady (UE) nie mógł im wydać tych przepustek. Do budynku wpuszczono prezydenta z ochroniarzem, bo uznano to za dyplomatycznie konieczne - oświadczył Grupiński. - Rada Europejska nie może tworzyć precedensów, w ramach których na szczyt wjeżdżają dwie delegacje z tego samego kraju - dodał. Podczas briefingu Kownacki mówił też o tym, jaką rolę w przyjęciu Lecha Kaczyńskiego na szczycie odegrał prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Według niego, to polscy ministrowie "zostali wyproszeni z sali, aby było krzesło dla pana prezydenta Kaczyńskiego". - Prawda jest taka, że zostali wyproszeni, bo jest oczywiste, że głowa państwa ma miejsce przy tym stole - zaznaczył Kownacki. Sarkozy poprosił, aby zrobiono miejsce dla prezydenta Kaczyńskiego "w sposób kulturalny, grzeczny, bo prezydent Sarkozy naprawdę jest dżentelmenem" - mówił Kownacki. Podkreślił, że o ile "emocje po stronie rządowej opadną", Kancelaria Prezydenta będzie zawsze gotowa do współpracy z urzędnikami premiera, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych konfliktów, jak przed wyjazdem na obecny szczyt. - Na pewno się nie obrazimy - zapewnił. Zapowiedział też, że należy wyjaśnić, "jakie przepisy zostały naruszone" przy odmowie udzielenia prezydentowi rządowych samolotów. Podkreślił, że prezydent będzie nadal jeździł na szczyty UE i nie zamierza "zgodzić się na taką propozycję premiera, aby był jego podwładnym". Piotr Kownacki na briefingu odniósł się też do obecności Lecha Wałęsy w unijnej Radzie Mędrców. Jak poinformował, nie spodziewa się, aby prezydent Lech Kaczyński poparł tę kandydaturę. - Nie wydaje mi się, żeby to było przedmiotem sformalizowanego głosowania na tym szczycie, natomiast pan prezydent nigdy nie ukrywał swojej krytycznej oceny prezydenta Wałęsy, zatem nie spodziewam się, żeby mógł poprzeć tę kandydaturę - oznajmił dziennikarzom Kownacki. Skład 12-osobowej grupy refleksji o przyszłości UE, w której miałby znaleźć się Lech Wałęsa, ma być zatwierdzony w czwartek.