W środę poseł Arkadiusz Mularczyk poinformował PAP, że złożył do Biura Analiz Sejmowych wniosek o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec. Analiza ma być gotowa do 11 sierpnia. Także w środę zastępczyni rzecznika rządu Niemiec Ulrike Demmer oświadczyła, że władze w Berlinie poczuwają się do politycznej, moralnej i finansowej odpowiedzialności za II wojnę światową; kwestię niemieckich reparacji dla Polski uważają jednak za ostatecznie uregulowaną. W piątek wiceszef MON był pytany w Polskim Radiu, dlaczego sprawa została teraz poruszona i czy widzi szansę, by Polska otrzymała takie reparacje. Kownacki powiedział, że sprawa nie jest nowa; mówił, że sprawa "często wraca" i że dwa lata temu był autorem interpelacji do MSZ w tej sprawie, po artykułach tygodnika "wSieci". "To nie jest sprawa, która dzisiaj się pojawiła, ona jest w tym dyskursie publicznym" - podkreślił. Zdaniem wiceszefa MON ws. uzyskania reparacji "formalno-prawne podstawy są, dlatego, że nigdzie nie zarejestrowano żadnego dokumentu, który potwierdzał zrzeczenie się Polski (roszczeń)". "Polska w okresie komunizmu nie była państwem suwerennym, co wszyscy wiemy, i dzisiaj nie ma takiego aktu" - zaznaczył. "Jeżeli my słyszymy, że wielką łaską są fundusze unijne, które dostajemy od UE, w tym od Niemiec, to warto to zestawić ze stratami wojennymi, które strona polska poniosła" - powiedział Kownacki. Jak mówił, "te fundusze otrzymywane od Niemiec to jest kropla w morzu tego, co byśmy otrzymali gdyby były uczciwe reparacje wojenne". Zaznaczył, że jeśli chodzi o głosy dot. powściągliwości, to uważa, że "warto w pierwszej kolejności w kontaktach dwustronnych o tę powściągliwość zaapelować do strony niemieckiej.