- Likwidacja Układu Warszawskiego była niezwykłą okazją i historyczną szansą, by zakończyć podział świata na bloki. Uważam, że Polska powinna była wyciągnąć z przynależności do układu wniosek, że nie należy w przyszłości wstępować do żadnego bloków, lecz prowadzić politykę zagraniczną na rzecz odprężenia, bezpieczeństwa, rozbrojenia, niezaangażowania i pokojowej współpracy - powiedział Kowalewski, lewicowy publicysta, tłumacz, działacz pierwszej "S". Według niego "okazało się, że NATO nie jest przeciwwagą dla Układu Warszawskiego, lecz samodzielną instytucją mającą służyć interesom Stanów Zjednoczonych i innych mocarstw". Kowalewski odrzuca tezę, że sojusz północnoatlantycki jest instytucją zapewniającą bezpieczeństwo Polski. - Nie zgadzam się z tym. NATO nie zapobiega żadnym konfliktom, służy mocarstwom do nakręcania konfliktów i wikłania w nie innych. Kiedyś Polska uczestniczyła w interwencji w Czechosłowacji, co było skutkiem przynależności do Układu Warszawskiego. Tuż po wstąpieniu Polski do NATO sojusz przeprowadził naloty na Serbię, doszło ataków na skupiska wielkomiejskie, rzecz bez precedensu w Europie po drugiej wojnie światowej - powiedział wiceszef LMD. "Przynależność do NATO wiąże się z ryzykiem" Jego zdaniem także poparcie Polski dla inwazji na Irak można wiązać ze wejściem do Organizacji. - Po wstąpieniu do NATO szybko przyszedł udział w agresji na Afganistan i Irak. Operacja iracka wprawdzie nie była działaniem NATO, ale przynależność ma nie tylko bezpośrednie, ale i pośrednie skutki. Takim skutkiem był udział w napaści na Irak - powiedział. Według szefa lewicowego pisma przynależność do NATO wiąże się z narażeniem Polski na ryzyko ze strony rosyjskich rakiet balistycznych. - To, że NATO się utrzymuje, mimo że nie ma już paktu, dla którego sojusz miał być przeciwwagą, generuje tendencje do powstawania przeciwnego bloku, co grozi konfliktem - ocenił Kowalewski. Jego zastrzeżenia budzi też planowane rozmieszczenie w Polsce elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej. - Instalacja tarczy, która ciągle wisi nad Polską, oznacza, że gdyby doszło do konfliktu, rosyjskie rakiety balistyczne w pierwszej kolejności musiałyby niszczyć tę tarczę - powiedział.