Koszyk medyczny
W koszyku gwarantowanych przez państwo świadczeń zdrowotnych jest już 7 tys. procedur medycznych. A 9 tys. czeka na decyzję - mają być płatne czy nie? - pisze "Gazeta Wyborcza".
Za dwa tygodnie minister zdrowia ma przedstawić projekt koszyka. "Gazeta Wyborcza" poznała stan prac nad nim. To, co się w koszyku znajdzie, ma być finansowane przez NFZ, za resztę od przyszłego roku płacilibyśmy sami lub wspólnie z komercyjnym ubezpieczycielem.
Fachowcy opisali 18 tys. procedur medycznych. 7 tys. ma być bezpłatne. Tak jak zapowiadał minister Religa, to procedury ratujące życie (m.in. onkologiczne i kardiologiczne) oraz leczenie dzieci i kobiet w ciąży.
Co z resztą? Przy ok. 9 tys. procedur ciągle widnieje adnotacja "brak wyboru", choć prace nad koszykiem trwają od ubiegłego roku. A pośród tych świadczeń są wykonywane masowo np. badanie moczu, kału na pasożyty czy OB.
- Ale do końca czerwca to się zmieni. Wszystkie zostaną przyporządkowane. Opóźnienia wynikają z tego, że niektóre zespoły specjalistów po prostu jeszcze nie wprowadziły ustaleń do rejestru - mówi Waldemar Wierzba, szef Agencji Oceny Technologii Medycznych, która odpowiada za przygotowanie koszyka.
Z informacji "GW" wynika, że poza koszykiem już znalazło się 730 procedur. W większości płaciliśmy za nie i teraz. Czyli np. zabiegi u stomatologów zmierzające do uzupełnienia braków w uzębieniu, szczepionki (m.in. na grypę, WZW, meningokoki), operacje zmiany płci.
INTERIA.PL/PAP