Koszyk amerykańsko-polski
Polski koszyk gwarantowanych świadczeń medycznych ma być wzorowany na amerykańskim - dowiedział się "Dziennik Polski". Zostanie przedstawiony w czerwcu, w formie projektu ustawy sejmowej.
Pieniędzy na leczenie jest za mało, równocześnie nie ma zgody na podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne. Jedyną szansą na wprowadzenie do systemu opieki zdrowotnej większej ilości pieniędzy są zatem ubezpieczenia dodatkowe w prywatnych towarzystwach. Ale najpierw musi zostać określony koszyk świadczeń medycznych, gwarantowanych w ramach obowiązkowej składki na ubezpieczenie zdrowotne. Potem będziemy wykupywać polisy na te procedury, które w koszyku się nie zmieszczą.
, koszyk oraz przygotowanie systemu ubezpieczeń dodatkowych to priorytety - i dziś wiele wskazuje, że te zapowiedzi zostaną spełnione.
Okazuje się, że szef resortu postanowił czerpać ze wzorców obcych krajów: postarał się o licencję koszyka od Amerykańskiej Agencji Technologii Medycznych. Jednakże - zdaniem rozmówców gazety z resortu, proszących o niepodawanie nazwiska - szybko okazało się, że polski system opieki zdrowotnej nie jest w stanie sfinansować tych procedur, które są w koszyku amerykańskim. Jesteśmy na to po prostu za biedni.
Jak powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Paweł Trzciński, rzecznik prasowy resortu zdrowia, koszyk amerykański stanowi tylko szkielet polskiego koszyka. Finał prac zostanie zaprezentowany w formie projektu uchwały sejmowej w czerwcu tego roku. Wraz z nim zostanie przedstawiony projekt systemu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.
Polski koszyk będzie zawierał wszystkie istniejące procedury medyczne, ale nie wszystkie metody. Oznacza to, że za najnowocześniejsze będziemy musieli zapłacić - z własnej kieszeni lub uczyni to wybrane przez nas towarzystwo ubezpieczeniowe. Na przygotowywanej liście znajdą się tysiące procedur. O tym co zostanie w koszyku, a co zostanie z niego wyrzucone, ostatecznie zdecydują politycy.
INTERIA.PL/PAP