Awantury, kłótnie, pyskówki. Z tym większości Polaków kojarzą się obrady Sejmu. Mało tam merytorycznej pracy. Posłowie zazwyczaj urządzają nam istny cyrk. Niestety, najdroższy w Polsce. Jeden dzień funkcjonowania tego cyrku kosztuje nas wszystkich aż milion złotych - pisze dziennik. V kadencja Sejmu, który w piątek zdecydował się samorozwiązać, trwała dokładnie 689 dni. Jednak w tym czasie posłowie obradowali jedynie podczas 145 dni. Policzmy. To tak, jakby szef kazał przychodzić nam do pracy tylko raz w tygodniu. A dodatkowo płacił nam ogromne pensje - ilustruje "Fakt". Zapisy w Kancelarii Sejmu nie kłamią. W tym czasie na posłów wydaliśmy aż 680 milionów złotych. Najwięcej pieniędzy pochłonęły właśnie pensje i diety parlamentarzystów. Kosztowały nas aż 155 mln zł. Warto przypomnieć, że kolejne 9 milionów jeszcze na nich wydamy. Tyle pochłoną odprawy dla posłów, którzy sami sobie odebrali mandaty. Na otarcie łez dostaną teraz po 29 tys. zł. "Fakt" zauważa, że budżet Sejmu starczyłby m.in. na: 97 mln obiadów dla biednych uczniów, 630 tys. średnich emerytur, zabezpieczenie budżetu 11 dużych szpitali czy budowę 5 stacji warszawskiego metra.