Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się w poniedziałek do wyników badania na temat wspólnej listy opozycji w wyborach parlamentarnych. Zdaniem szefa PSL, prawdopodobny wariant to dwie lub trzy listy. - Najbardziej możliwy wariant jest taki, że my idziemy do wyborów z Polską 2050, osobno idzie Lewica, osobno idzie Platforma. Ta opcja może być korzystna wyborczo, ale nie dla największej partii opozycyjnej - ocenił w rozmowie z Polsat News Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef PSL odpowiedział także Donaldowi Tuskowi, który na ostatnim spotkaniu wyborczym zapowiedział, że będzie jedna lista opozycji. - Polecałbym panu Tuskowi, żeby wrócił do narracji z 2007 roku, kiedy mówił, że "jak ktoś nie chce głosować na Platformę Obywatelską, to niech zagłosuje na PSL" - powiedział prezes PSL. - Podobne hasła, jak dzisiaj politycy PO, rzucała w 2015 roku pani premier Kopacz. Mówiła wtedy, że "nie warto marnować głosu na małe partie". Skończyło się to tak, że od 8 lat rządzi PiS - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz. Kosiniak-Kamysz o polityce PO. "To nie jest w porządku" Szef ludowców skrytykował także działania PO w sprawie jednej listy. - Jeżeli ktoś krzyczy: "wolność, demokracja, konstytucja", a potem mówi nam, że wszyscy powinni zapisać się na listę Platformy, to nie jest w porządku - podkreślił polityk. Prezes PSL dodał, że "nie sprowokują go słowa polityków PO". - Nie sprawią one, że zacznę o nich źle mówić i odwzajemnię takim atakiem, który oni przeprowadzają na nas - zaznaczył Władysław Kosiniak-Kamysz. Przewodniczący stwierdził także, że PSL wspólnie z Polską 2050 zrobiło najwięcej, aby środowiska opozycyjne się połączyły. - Chciałbym, aby ci, którzy dużo na ten temat mówią, zaczęli od połączenia swoich środowisk. Nie wiadomo, czemu Platforma z Lewicą nie prowadzą rozmów programowych. Nikt więcej nie zrobił dla opozycji, niż my z Polską 2050 - podkreślił. Wniosek o odwołanie ministra Kowalczyka. "Rolnicy pokazali mu czerwoną kartkę" Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w rozmowie z Polsat News uzasadnił także wniosek o wotum nieufności dla ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Stwierdził, że jego formacja już w lipcu ostrzegała, przed niekontrolowanym napływem ukraińskiego zboża do Polski. - Pomoc Ukrainie - tak, niszczenie polskiego rolnictwa - nie - zaznaczył Władysław Kosiniak-Kamysz. - Komisarz Wojciechowski i minister Kowalczyk nie wywiązali się z zadania, oszukali polską wieś, wykorzystali ją, a potem ją porzucili. Nie są jej gospodarzami - ocenił polityk. Kosiniak-Kamysz stwierdził, że rolnicy pokazali ministrowi czerwoną kartkę, a na proteście w Kielcach można było zobaczyć, co myślą o polityce rolnej tego rządu. - Lista zarzutów jest bardzo długa. Jedynym honorowym wyjściem ministra jest odejście. Skoro sam tego nie zrobił, to w tym tygodniu złożymy wniosek o wotum nieufności - wyjaśnił szef PSL. - Mamy poparcie wszystkich klubów parlamentarnych. Może nawet parę osób w PiS się znajdzie, na przykład były minister rolnictwa, pan Ardanowski - dodał.