"Musi być prawdziwy wybór, żeby wyborca mógł pójść i utożsamiać się nie tylko z chęcią wygrania wyborów, ale z programem i z wartościami. Wspólnota celu, jakim było wygranie wyborów przez Koalicję Europejską, okazała się za mała" - mówił w TVN24 o porażce KE w wyborach do Parlamentu Europejskiego Kosiniak-Kamysz. "O czym rozmawialiśmy w kampanii europejskiej? O adopcji dzieci przez małżeństwa homoseksualne, które nie są konstytucyjne, których nie ma w konstytucji, których zresztą większość ugrupowań nie chce wprowadzać" - tłumaczył. Jak przypomniał Piasecki, mowa była również o LGBT i karcie LGBT, którą podpisał Rafał Trzaskowski. "Popełnił błąd" - stwierdził lider ludowców. Na uwagę Piaseckiego, że m.in. właśnie z takim politykiem PO jego ugrupowanie chce iść do wyborów parlamentarnych, Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że "PSL stawia jednak określone warunki". "To znaczy, że PSL będzie mieć siłę, tak jak w koalicji PO z PSL, zatrzymywać lewicowe skręty, niebezpieczne lewicowe skręty PO" - mówił. "Tam się działy rzeczy, które nawet niewierzących oburzają" W podobnym tonie lider ludowców wypowiadał się w poniedziałek na antenie Polsat News w programie "Wydarzenia i Opinie". Prowadzący, Bogdan Rymanowski, pytał m.in. o budowanie koalicji do jesiennych wyborów parlamentarnych. "Prezydent Trzaskowski by panu nie przeszkadzał, gdyby była tylko koalicja Platformy z PSL?" - dociekał. Na uwagę dziennikarza, że w kampanii do wyborów europejskich, to nie politycy lewicy, a prezydent Warszawy rozpętał burzę, podpisując deklarację LGBT, Kosiniak-Kamysz odpowiedział: "Myślę, że wyciągnął wnioski z tego, co się wydarzyło". "Popełnił błąd" - mówił, gdy Rymanowski zaznaczył, że Trzaskowski uczestniczył w Paradzie Równości, która w tym roku pierwszy raz w historii odbyła się pod patronatem prezydenta stolicy. "Nie dlatego, że on deklaruje jakieś rzeczy, tylko to, gdzie idzie, jest przez media rządowe cynicznie zmieniane bądź wyciągane przeciwko niemu" - kontynuował. "Tam się działy rzeczy, które nawet niewierzących oburzają. Ubieranie sobie durszlaka na głowę i profanowanie jednej z najważniejszych modlitw chrześcijańskich, katolickich jest nie do przyjęcia, jest po prostu obleśne" - zaznaczał. "Przykro mi było, że Rafał Trzaskowski musiał iść w tym marszu" - przyznał Kosiniak-Kamysz.