Sprawa przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego zaognia się coraz bardziej. Harcerze chcą, aby decyzję podjąć po wakacjach. Przed Pałacem od kilku dni stoją warty społeczne. Z kolei politycy zaostrzają język wypowiedzi na ten temat. Jedni są za pozostawieniem krzyża przed Pałacem Prezydenckim na stałe. Inni uważają, że powinien zniknąć stamtąd jak najszybciej. Kolejna koncepcja mówi o zastąpieniu krzyża pamiątkową tablicą ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej i przeniesieniu go, gdy ta będzie już gotowa. Część polityków mówiła o porozumieniu, co do nowej lokalizacji krzyża z Warszawską Kurią Metropolitalną. Ale ta ustami swojego rzecznika odpowiedziała gazecie, że Kościół nie jest stroną w tym sporze. Nie będzie więc podejmować decyzji, co zrobić z krzyżem, by nie zostać skrytykowanym zarówno przez zwolenników, jak i jego przeciwników, dla których decyzje Kościoła byłyby kolejnym dowodem na to, że żyjemy w państwie wyznaniowym - komentuje "Polska The Times". - Jeżeli prezydent Komorowski usunie krzyż, który stoi przed Pałacem, to można powiedzieć, że będzie zupełnie jasne, kim jest i po której jest stronie w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii i polskich powiązań - mówił w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że krzyż - który odnosi się do wszystkich ofiar - można usunąć spod pałacu dopiero wtedy, gdy stanie tam pomnik. Marszałek Grzegorz Schetyna stwierdził, że "źle się dzieje, jeżeli krzyż jest wykorzystywany w politycznej walce". Według niego, jeżeli ktoś to robi, to "ciężko grzeszy". - Musimy wszyscy zrobić wszystko, by takie zachowania po prostu napiętnować, nie pozwalać na wykorzystywanie krzyża dla politycznej walki, politycznego interesu - dodał. Jak ocenił, jest to "ta polityka, którą od kilku dni uprawia PiS, polityka agresywnego języka, wskazywania winnych i szukania politycznego wroga".