Kościół latającego potwora spaghetti podał na swojej stronie internetowej, że Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił we wtorek decyzję MAC z powodu błędu proceduralnego, który polegał na tym, że odmowę w pierwszej i drugiej instancji wydał ten sam urzędnik. "Rozprawa się odbyła. Od nas nie było tam nikogo, bo stawiennictwo nie było obowiązkowe" - powiedział PAP rzecznik prasowy ministerstwa Artur Koziołek. "W tej chwili czekamy na uzasadnienie i dokumenty z sądu. Przeanalizujemy je i wówczas podejmiemy kolejne kroki" - dodał. Jak powiedział cytowany przez portal wyborcza.pl Artur Mykowski z Kościoła latającego potwora spaghetti, sąd nie badał kwestii merytorycznych. Uchylenie decyzji administracyjnej przez sąd, jeśli stanie się prawomocne, oznacza, że urząd jeszcze raz musi rozpatrzyć wniosek, który do niego wpłynął. Zwolennicy Latającego Potwora Spaghetti jeszcze w lipcu 2012 r. wystąpili do ministerstwa o wpis do rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych. W kwietniu 2013 r. ministerstwo odmówiło takiego wpisu. Wcześniej zwróciło się o opinię w tej sprawie do religioznawców z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odmowę wpisu pastafarianie, czyli sympatycy kościoła, zaskarżyli do WSA w Warszawie. Na początku kwietnia 2014 r. nakazał on MAC ponownie rozpoznanie wniosku. Ministerstwo wskazało bowiem na braki wniosku, ale nie wyznaczyło wymaganego prawem terminu na ich uzupełnienie. Kościół latającego potwora spaghetti powstał w Stanach Zjednoczonych w 2005 r. m.in. jako reakcja na promowanie w niektórych tamtejszych szkołach kreacjonizmu i negowanie teorii ewolucji. Zdaniem wielu religioznawców kościół de facto jest parodią religii. Na taką interpretację powołali się także eksperci, którzy przygotowali opinię dla resortu. Wskazali m.in., że jego doktryna zawiera "cechy parodii doktryn już istniejących, szczególnie chrześcijańskiej". Choć biegli podkreślili, że w samym parodiowaniu nie ma niczego nagannego, to nie może być ono uzasadnieniem do przyznania grupie statusu oficjalnej religii. Sposób przeprowadzenia dowodu z opinii biegłych przed rokiem wzbudził jednak wątpliwości sądu. Jak wskazano, nie otrzymali oni do oceny złożonych dokumentów rejestrowych, a przy formułowaniu swojej opinii oparli się tylko na opracowaniach dotyczących rozpatrywanego tematu.