Kłopotliwe zdjęcia to dla Korwin-Mikkego nie pierwszyzna. W 2014 r. hitem stało się to z Parlamentu Europejskiego. Widać na nim jak ówczesny europoseł z zamkniętymi oczyma, otwartymi ustami i słuchawką w uchu zastyga w bezruchu. Równie kłopotliwa okazała się fotografia dokumentująca wizytę polityka w Czeczenii. Widać na niej Janusza Korwin-Mikkego, który leży wyprostowany na stole. - Podczas przemówienia Mateusza Morawieckiego przerywałem mu trzy razy! Jak można powiedzieć, że wtedy spałem? - denerwuje się jeden z liderów Konfederacji. Powtarza nam, że zamyka oczy, "kiedy chce słuchać". Jak się jednak okazało, historia dotycząca rzekomych drzemek polityka, zaczyna się ponad 75 lat temu. - Gdy miałem dwa lata, bomba spadła w powstaniu warszawskim i zabiła mi matkę. Straciłem wtedy słuch w jednym uchu. Teraz mam lat 77 i słyszę jeszcze słabiej na to ucho - powiedział Interii Korwin-Mikke. - W związku z tym, żeby dobrze słyszeć, muszę zamknąć oczy i się skupić. A gdybym chciał spać, to też mogę. Obywatel ma przecież takie prawo. Czy jestem mało aktywny, bo zamykam oczy? - dopytuje poseł. JSZ