Do ogłoszenia oficjalnej nazwy doszło w dość nietypowy sposób. Janusz Korwin-Mikke odpowiedział na twitterową zaczepkę jednego z użytkowników, którzy zarzucili mu brak konkretów w sprawie utworzenia nowego ugrupowania. "Jest zgłoszona. Nazywa się - tu zaskoczenie - KORWiN. I program ma taki, jak dawny KORWiN. Ale za to osobny, bardzo konkretny program na wybory do unijnego Parlamentu" - napisał były członek Konfederacji. Tym samym polityk powraca do ugrupowania o takiej nazwie. Obecnie istniejąca Nowa Nadzieja w latach od 2015 do listopada 2022 roku nosiła nazwę Koalicja Odnowy Rzeczpospolitej Wolność i Nadzieja, czyli w skrócie KORWiN. Nowa partia Janusza Korwin-Mikkego Jak przyznał w rozmowie z Interią założyciel i prezes nowo utworzonej partii, sprawa jej nazwy dyskutowana była do ostatnich chwil. Dopiero dzień przed rejestracją postanowiono zmienić wcześniej podjętą decyzję i wykorzystać nazwę KORWiN. - Partia miała się nazywać Partia Radykalna. Były już kupione domeny, wszystko przygotowane, ale dałem się przekonać, żeby jednak przyjąć nazwę KORWiN - ujawnił Korwin-Mikke. - Ja chciałem, żeby w nazwie była radykalność, żeby podkreślić, że się mocno wyróżniamy. Zostałem jednak przekonany, że w Polsce to zostanie źle przyjęte, że będzie się wyborcom źle kojarzyło. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, czas pokaże - dodał. KORWiN. Nowa-stara partia Korwin-Mikkego Były poseł Konfederacji oficjalnie ogłosił utworzenie nowego ugrupowania politycznego 13 grudnia ubiegłego roku. Wówczas to zorganizowana została konferencja prasowa, na której pojawił się Janusz Korwin-Mikke w towarzystwie kontrowersyjnego publicysty Stanisława Michalkiewicza. Współzałożyciel partii UPR i wieloletni przyjaciel Korwina-Mikke poinformował, że weźmie aktywny udział w "nowym projekcie politycznym" i wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. - Ja już nie zamierzałem nigdy brać udziału w życiu politycznym, ale skłoniła mnie do zmiany decyzji konferencja prasowa, która odbyła się w Parlamencie Europejskim po głosowaniu ws. nowelizacji Traktatu Lizbońskiego. Tam wystąpili Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka. Nie tylko wyrazili entuzjazm do tej inicjatywy, ale skrytykowali wszystkich, którzy entuzjazmu nie wykazują - tłumaczył Michalkiewicz. - Zrozumiałem, że ci ludzi, mimo upływu ponad 30 lat od transformacji ustrojowej i rozpadu ZSRR nie mogą bez niego wytrzymać. Kiedy zorientowali się, że Związek Radziecki zmienił położenie to chcą znowu nas do tego wciągnąć. Ja od 70-tych lat walczyłem m.in. z takimi ludźmi, to uznałem, że nie mogę pozostać bierny w tej sytuacji - dodał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!