Janusz Korwin-Mikke był pewien, że prezydent na 90 proc. zawetuje ustawy. Według polityka istniał jednak margines szansy, że tak się nie stanie. Wszystko przez naciski ze strony Jarosława Kaczyńskiego i wszystkich zwolenników PiS. "Oczywiście były też naciski z drugiej strony. Sytuacja była taka, że cała uczciwa prawica i cała uczciwa lewica były przeciwko. Złodzieje z Unii Europejskiej, z polskich partii byli za zawetowaniem, a PiS był niestety za tym, żeby ta ustawa przeszła" - podsumował polityk. Dodał, że powodem wprowadzenia ustaw było zastąpienie sędziów, którzy są lojalni właściwie nie wiadomo komu, bo według Korwin-Mikkego "SB już przecież nie istnieje" - sędziami lojalnymi wobec PiS. Podał przy tym przykład Mateusza Piskorskiego, oskarżanego o współpracę z Rosją, który "siedzi już ponad rok bez wyroku". Polityk stwierdził, że weto prezydenta było słuszne, ale wyraził swoje zdziwienie wobec tego, że Polacy obawiali się, że w Polsce dojdzie do wprowadzenia ustroju autorytarnego. "Gdyby groził nam ustrój autorytarny to ja bym się tego nie obawiał. Grozi nam ustrój totalitarny, a to jest co innego. Ustrój nieoparty o autorytet, a o wątpliwe podstawy prawne" - dodał. "Jeśli udajecie, że to jest zgodne z prawem, to jest to niemoralne i czegoś takiego popierać nie można. Także stało się niewątpliwie bardzo dobrze" - podkreślił Korwin-Mikke.