Michał Boni powiedział, że po całym incydencie patrzył Januszowi Korwin-Mikke w oczy. - Nie wstydzę się samego siebie i nie boję się pana Korwin-Mikkego. Nie jestem gnidą. Swoim życiem udowodniłem co mogę zrobić, co potrafię - wyznał. Do zdarzenia doszło w piątek podczas spotkania posłów do Parlamentu Europejskiego w ministerstwie spraw zagranicznych. Janusz Korwin-Mikke podszedł do Michała Boniego i spoliczkował go, po czym opuścił salę. Lider Kongresu Nowej Prawicy tłumaczył, że już wcześniej ostrzegał Michała Boniego, że do tego dojdzie. Korwin-Mikke czuje się urażony wypowiedzią Boniego z 1992 roku kiedy to został przez niego nazwany "idiotą" w związku z umieszczeniem swojego nazwiska na tzw. "liście Macierewicza". W 2007 roku Michał Boni przyznał jednak, że pod wpływem szantażu podpisał z SB deklarację współpracy w 1985 roku.