Jak powiedział rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej Ireneusz Szeląg w śledztwie, dotyczącym nieprawidłowości w szpitalu MON przy ul. Szaserów w Warszawie postawiono dotąd zarzut jednej osobie. Ze względu na dobro postępowania nie chciał jednak ujawnić, czego on dotyczy, ani jaką funkcję pełniła osoba, której zarzut postawiono. Dodał, że złożyła ona obszerne wyjaśnienia, które są pomocne w śledztwie. Szeląg podkreślił też, że śledztwo zostało wszczęte w związku z materiałem dowodowym zgromadzonym przez Żandarmerię Wojskową (liczy on obecnie ponad 20 tomów akt), niezależnie od kontroli przeprowadzonej w tej placówce w połowie ubiegłego roku. - Przesłuchano dotychczas kilkudziesięciu świadków - poinformował. Nie chciał ujawnić zakresu postępowania. Powiedział jedynie, że jest on bardzo szeroki ze względu na działalność prowadzoną przez szpital. - Badane są różne wątki, wszystkie o charakterze korupcyjnym. Nie mogę więcej powiedzieć, ponieważ śledztwo trwa, a informacja o nim nie wyszła z naszej inicjatywy - powiedział Tomasz Frątczak. Powiedział, że sprawy warszawskiego szpitala i szpitala nie łączą się. W przypadku szpitala MSWiA faktyczną przyczyną śledztwa były informacje, zgłoszenia od lekarzy. - W przypadku szpitala Ministerstwa Obrony Narodowej, w grudniu ub. roku Wojskowa Prokuratura Okręgowa ze względu na wagę śledztwa i jego rozwój powierzyła prowadzenie całości śledztwa CBA - wyjaśnił Frątczak. O śledztwie w szpitalu MON napisał na stronach internetowych tygodnik "Wprost". Według tygodnika zarzuty korupcji mogą zostać postawione nawet kilkunastu lekarzom, a w najbliższych dniach możliwe są pierwsze zatrzymania w tej sprawie. Według tygodnika w latach 2000-2006 w szpitalu funkcjonował korupcyjny układ, który w istocie zastąpił oficjalne procedury dostępu do usług medycznych. Obserwowani przez CBA lekarze za operację żądali od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, za zakwalifikowanie do skomplikowanego zabiegu średnio 1 tys. zł, tyle samo wynosiła stawka za skierowanie na specjalistyczne badanie. Do szpitala MON za łapówki trafiali także gangsterzy. - Jeżeli zarzuty, dotyczące nieprawidłowości w szpitalu na Szaserów się potwierdzą, zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec winnych - zapowiada dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego płk prof. Waldemar Banasiak. Banasiak powiedział, że przeprowadzona w sierpniu ub. roku wewnętrzna kontrola wykazała, że nieprawidłowości dotyczyły kilkudziesięciu osób, kilka z nich zostało już odwołanych z zajmowanych stanowisk. Dotyczyły one - jak zaznaczył - błędnego podejmowania decyzji i nieprzestrzegania prawa związanego z przetargami.