Nowy koronawirus (2019-nCoV) prawdopodobnie pojawił się pod koniec 2019 r. na targu owoców morza w Wuhan w Chinach. We wtorek rano czasu lokalnego (28 stycznia) chińskie media poinformowały, że liczba ofiar śmiertelnych nowego koronawirusa wzrosła w Chinach do 106, a zarażonych nim są już tam 4,5 tys. osób. Koronawirus z Wuhan jest już w kilkunastu innych państwach, dotarł też do Europy. Przypadki zachorowań odnotowano m.in. we Francji i w Niemczech. 27 Polaków w epicentrum epidemii Polskie MSZ zapewnia, że służby konsularne pozostają w stałym kontakcie z przebywającymi w Wuhan Polakami. Jak podał resort, w mieście i jego okolicach jest obecnie 27 naszych obywateli. Nie ma doniesień o jakimkolwiek Polaku zarażonym koronawirusem. Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas podkreśla z kolei, że polskie służby sanitarne są przygotowane na każdą ewentualność w związku z epidemią w Chinach. GIS zaznacza, że obecnie nie ma w Polsce żadnych zagrożeń związanych z wirusem, nie stwierdzono też jego obecności w naszym kraju. Jarosław Pinkas podkreślił, że jeśli ktoś nie był w Chinach, to nie musi się obawiać zarażenia. Czytaj również: Polacy utknęli w epicentrum epidemii. Co z ewakuacją? Objawy zakażenia Pierwsze objawy zakażenia koronawirusem z Wuhan są podobne do objawów grypy. Pojawiają się: wysoka gorączka, ból głowy, ból gardła i kaszel, uczucie wyczerpania, brak apetytu oraz trudności w oddychaniu. Choroba jest niebezpieczna przede wszystkim dla tych, którzy mają obniżoną odporność, m.in. dla osób starszych, przewlekle chorych, leczonych onkologicznie. Koronawirus wywołuje zapalenie płuc, które w niektórych przypadkach bywa śmiertelne. Przenosi się z człowieka na człowieka, możliwe jest też zarażenie się poprzez kontakt ze zwierzętami oraz spożywanie mięsa i owoców. "Tempo badań jest imponujące" "Tempo badań przy zaistniałym zagrożeniu jest imponujące. Minęło zaledwie kilka tygodni od pierwszych zakażeń, a wiemy już, jak zbudowany jest wirus i jak wygląda jego genom. Mamy również wstępną charakterystykę jednostki chorobowej" - opowiada wirusolog, prof. dr hab. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według niego, postęp prac i odpowiedź ze strony naukowców, lekarzy i decydentów są nieporównywalnie lepsze, niż w przypadku koronawirusa SARS w 2002 r., kiedy od zarejestrowania pierwszego przypadku do identyfikacji przyczyny choroby minęło wiele miesięcy. Badania również na UJ Naukowiec wspomina również, że w laboratoriach na całym świecie już rozpoczęły się badania, mające na celu opracowanie skutecznych leków i szczepionek. "Pracujemy nad tym również my w Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ" - informuje. Prof. Pyrć zwraca uwagę, że najłatwiej by było, gdyby w walce z wirusem skuteczny okazał się lek już dostępny na rynku, w innym wskazaniu. Pytany, czy skuteczne mogą się okazać np. leki przeciwwirusowe, stosowane u pacjentów zarażonych HIV, potwierdza, że próby wykorzystania tych farmaceutyków już trwają. Zaznacza jednak, że nawet jeśli określony lek sprawdza się dobrze w warunkach laboratoryjnych - nie oznacza to, że okaże się skuteczny w leczeniu pacjentów. Przeczytaj: Przypadek koronawirusa w kraju sąsiadującym z Polską Miasto odcięte od świata W Chinach w związku z epidemią objęto kwarantanną miasto Wuhan, liczące 11 mln mieszkańców. Prof. Pyrć, pytany, czy kwarantanna jest dobrym pomysłem na powstrzymanie epidemii, odpowiada: "Zgadzam się z tą koncepcją, jest to na chwilę obecną najlepsze rozwiązanie, które może zahamować lub spowolnić rozprzestrzenianie się epidemii". Zaznacza jednak, że nie wie, czy zastosowane środki pozwolą na zatrzymanie wirusa. Po pierwsze - jak podkreśla - wirus już przeniósł się w inne rejony globu, włączając w to Europę oraz Stany Zjednoczone. Po drugie, sama kwarantanna może nie być w pełni efektywna, ponieważ wiele osób może próbować nielegalnie uciekać z miast. Po trzecie, w dalszym ciągu nie wiemy, z jakiego zwierzęcia wirus przenosi się na ludzi, w związku z czym - mimo kwarantanny - w dalszym ciągu może się on roznosić bez kontroli poza strefą zamkniętą. Sama kwarantanna nie jest rzeczą niespotykaną. Miała ona już miejsce nawet w Polsce. Prof. Pyrć wspomina, że w 1963 r. Wrocław został otoczony kordonem sanitarnym i odcięty od świata podczas epidemii ospy prawdziwej. Rozprzestrzenianie się wirusa Pytany, czy epidemia 2019-nCoV ma jakąś szczególnie dużą dynamikę, wirusolog podkreśla, że "nie ma czegoś takiego jak standardowa epidemia". "Każda przebiega inaczej" - zaznacza. Na to, jak rozprzestrzenia się dana choroba, wpływają różne czynniki: zagęszczenie ludności na danym obszarze, gatunek patogenu czy nawet klimat. Jak dodaje wirusolog, na razie mamy zbyt mało informacji o przebiegu zakażenia. Nie wiadomo np. czy wszystkie osoby zakażone wirusem są rozpoznawane - może się bowiem okazać, że choroba ta przebiega u części osób bezobjawowo. Epidemia wygaśnie sama? Pytany, czy epidemia choroby powodowanej przez koronawirusa może sama szybko wygasnąć, ekspert powiedział, że nie jest to wykluczone. Przypomina, że SARS pojawił się jesienią 2002 r., ale epidemię udało się szybko opanować i już pod koniec wiosny następnego roku nie notowano nowych przypadków tej choroby. Takie szybkie wygaśnięcie epidemii nie jest jednak pewne. Wirusolog zachęca, żeby śledzić na bieżąco komunikaty MSZ i WHO. Ludwika Tomala