Spotkała się ona tego dnia z członkami komisji zdrowia Parlamentu Europejskiego, którym przedstawiła priorytety polskiej prezydencji. - Dzisiaj w Polsce, gdy weszła w życie ustawa, nie ma sklepów, które legalnie sprzedawałyby dopalacze. Jedni będą nazywać to prawo restrykcyjnym, a ja będą nazywać błogosławionym, bo uchroni od nieszczęścia niejedną rodzinę i życie niejednego dziecka - argumentowała Kopacz. Jej zdaniem dobrze by było, żeby wszyscy w UE skorzystali z polskich doświadczeń i zapisów w ustawie. - Uzyskaliśmy głosy aprobaty na nieformalnej radzie ministrów środowiska w Sopocie, że należy z tymi substancjami walczyć i stąd śmiem przypuszczać, że to będzie temat bardzo mocno dyskutowany nie tylko w komisji zdrowia, ale również w komisji sprawiedliwości - zaznaczyła minister. Dodała, że minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski będzie propagował polskie rozwiązania, które mogą wejść w życie w innych krajach europejskich. Na podstawie uchwalonej pod koniec ubiegłego roku nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w Polsce zakazana jest produkcja i sprzedaż jakichkolwiek substancji lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające. W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie dla życia lub zdrowia, inspektor sanitarny może zamknąć sklep lub hurtownię na okres do trzech miesięcy, w którym substancja będzie badana. Kopacz wskazała, że dzięki zapisowi o domniemaniu psychoaktywności substancji "będziemy mogli zamykać sklep, jeśli tylko podejmiemy takie podejrzenie (o sprzedaży dopalaczy - red.)". -Chodzi o to, żeby wyprzedzić tych, którzy produkują nowe substancje, a nie podążać pół kroku za nimi - podkreśliła. - Dopalacze są bardziej szkodliwe niż jakikolwiek inny środek psychoaktywny czy odurzający, dlatego że tak naprawdę nie znamy ich składu. Mieszanina tych środków wewnątrz jednego tzw. dopalacza powoduje, że w wielu przypadkach w oddziałach toksykologii leczymy tylko i wyłącznie objawowo - powiedziała minister. Kopacz poinformowała, że jeszcze w październiku 2010 roku na oddziałach toksykologii w Polsce było zarejestrowanych 268 przypadków zatrucia dopalaczami, a w czerwcu bieżącego roku już tylko sześć. - To świadczy o tym, że prawo wprowadzone w Polsce daje odpowiedni efekt, a chodzi o to, żeby młodzi ludzie nie mieli szerokiego dostępu do tych środków - podkreśliła. Dodała, że najmłodszy zatruty dopalaczami miał 9 lat. Komisja Europejska ma przedstawić jesienią propozycję nowej strategii walki z dopalaczami. Rzecznik unijnej komisarz ds. sprawiedliwości mówił niedawno, że strategia obejmująca kwestie dostępu do tego typu substancji to m.in. "odpowiedź na ubiegłoroczny list (do KE) premiera Polski Donalda Tuska w tej sprawie". Lipcowy raport KE wskazuje, że w 2010 roku na rynku unijnym odnotowano rekordową liczbę 41 nowych substancji psychoaktywnych, które imitują efekty narkotyków takich jak ecstasy czy kokaina, ale w odróżnieniu od nich są sprzedawane legalnie. Zanim znajdą się na unijnej liście substancji objętych prawnym zakazem produkcji i sprzedaży, co trwa ponad rok, producenci opracowują nowy skład i omijają zakaz. Według ostatniego badania Eurobarometru, dopalacze stają się coraz bardziej popularne: 5 proc. młodych Europejczyków deklaruje, że zażyło tego typu substancję. Polska jest w czołówce krajów, w których młodzież używa tego typu środków psychoaktywnych. Do ich używania przyznało się 9 proc. młodych ludzi, tyle samo co na Łotwie. Listę otwiera Irlandia, gdzie środków tego typu używa 16 proc. młodzieży. W Polsce najbardziej popularnym sposobem na zdobywanie dopalaczy były wyspecjalizowane sklepy. Do korzystania z ich usług przyznało się prawie 44,9 proc. młodych ludzi zażywających dopalaczy, a 37,5 proc. przyznało, że skorzystało z tego rodzaju środków dzięki znajomym.