Kopacz była pytana w czwartek przez dziennikarzy, czy stanowisko szefa Rady Europejskiej dla Donalda Tuska pomoże Polsce w walce o nasze interesy w Brukseli. "To wielka rzecz dla Polski, że prezydentem Europy jest Polak. Pamiętajmy, że to nie wynik jakiegokolwiek chciejstwa kogokolwiek z polityków w Europie. To, że dzisiaj Tusk, a nie kto inny, jest szefem Rady Europejskiej, jest wynikiem tego, że oceniono jego pracę jako premiera przez siedem lat, jego aktywność w Europie, w Radzie Europejskiej, wtedy, kiedy jeździł jako szef polskiego rządu, jego inicjatywy, m.in. unię energetyczną" - powiedziała Kopacz. Jak oceniła, obecność Tuska w Brukseli, to "bonus" dla Polski, "że ktoś, kto firmuje nasz kraj, ktoś, kto przez ostatnie siedem lat był tu i był reprezentantem Polski na wszelkich forach światowych i europejskich, znalazł się właśnie na tym miejscu w Brukseli". "Pamiętajmy o tym, że ten kraj, mocny kraj, musi mieć takie władze, takich przedstawicieli, którzy jadąc do Brukseli, będą mieli cały komplet merytorycznych argumentów, żeby nie stawiać Tuska w dziwnej sytuacji. To jest dla nas kawał domowej roboty do odrobienia, po to, żeby pojechać tam i mieć argumenty, z których również Tusk będzie dumny" - przekonywała premier. Stanowisko szefa Rady Europejskiej Tusk obejmie 1 grudnia.