Kopacz mówiła na konferencji prasowej, że pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych krytykowały umowy cywilno-prawne, twierdząc że zatrudnione w tej formie pielęgniarki mogą być zmuszane do wielogodzinnej pracy, co narazi je na przemęczenie, a pacjentów na niebezpieczeństwo. Argumentowały też, że niektórzy pracodawcy nie dają pielęgniarkom możliwości wyboru formy zatrudnienia i wymuszają założenie działalności gospodarczej i podpisanie kontraktu. - Wtedy, kiedy pytaliśmy wprost: "Czy rzeczywiście panie jesteście przeciwne kontraktom?", to w obecności naszych prawników słyszeliśmy (...): "Nie. My nie jesteśmy przeciwne kontraktom". To było powtarzane jak mantra - powiedziała minister zdrowia. - Rozmawialiśmy przede wszystkim o tym, aby panie pielęgniarki (...) nie były przemęczone i żeby nie były zmuszane do pracy ponad normę czasową. (...) Przez cztery dni rozmawiamy o zjawisku, które ponoć ma mieć miejsce w Polsce, o tym, że panie są zmuszane do takich kontraktów. Przedkładaliśmy propozycje, które mogłyby uchronić panie pielęgniarki, (...) jak również mówiliśmy o tym jak dzisiaj lekarze zabezpieczyli się, przed nadmiernym wysiłkiem czasowym w ramach zatrudnienia na kontrakcie. Mówiliśmy o stałej jedenastogodzinnej przerwie w pracy w ciągu doby - relacjonowała Kopacz, dodając że rozmowy przebiegały w bardzo przyjaznej atmosferze. W niedzielę, jak poinformowała, sytuacja się zmieniła. - Dzisiaj nagle okazało się, że nie jest ważne czy będą zabezpieczenia, (...) okazało się, że ważne jest to, żeby nie było możliwości zatrudniania na kontraktach. (...) Z jeszcze większym zdziwieniem przyjęłam dzisiaj informację, że nie przeszkadza (związkowi - red.), żeby pani była zatrudniona na umowę kontraktową pod jednym warunkiem, że jej podstawowym zatrudnieniem będzie umowa o pracę. Czyli łączenie umowy o pracę i umowy kontraktowej jest dopuszczalne w myśl tego, co mówiły panie dzisiaj reprezentujące związek - dodała. - Przez cztery dni wprowadzano mnie w błąd. Byłam na każde zawołanie pań, rozmawialiśmy długie godziny - podkreśliła minister zdrowia. Zaznaczyła, że możliwość zatrudniania pielęgniarek na podstawie kontraktów istnieje od 1998 r. i w tej formie zatrudnionych jest obecnie ponad 5 tys. pielęgniarek w Polsce. Minister zdrowia podkreśliła jednocześnie, że kontraktów dla pielęgniarek w szpitalach zdelegalizować nie można. Wyklucza to wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2005 r. - Ja dzisiaj próbowałam paniom powiedzieć, że żeby zmienić ten wyrok, trzeba by było albo zmienić konstytucję, albo z powrotem iść do Trybunału, żeby (...) udowadniać, że wtedy Trybunał się pomylił. (...) Czy chcemy, czy nie chcemy, ten wyrok jest - powiedziała Kopacz. Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zapewniała w niedzielę na konferencji prasowej w Sejmie, że pielęgniarki nigdy w trakcie rozmów nie wprowadzały w błąd minister Kopacz. - Jest nam przykro, że nie przekonałyśmy pani minister. Stoimy cały czas na tym samym stanowisku, że pielęgniarki nie mogą pracować na kontraktach w formie wprowadzonej zapisem ustawy o działalności leczniczej - zaznaczyła. Jak podkreśliła, w trakcie rozmów przedstawicielki OZZPiP były merytoryczne. Wyraziła jednocześnie nadzieję, że uda się zmienić przepisy ustawy w Senacie. Dodała, że pielęgniarki cały czas szukają dobrego rozwiązania, ale - jak zaznaczyła - ich argumenty nie trafiają do minister Kopacz. - My dalej utrzymujemy, że są cechy różnicujące zawód pielęgniarki i lekarza i pielęgniarka nie może pracować na kontrakcie w szpitalu, gdzie jest opieka 24-godzinna nad pacjentem - mówiła Borchulska. Niedzielne negocjacje pielęgniarek z minister Kopacz i wiceministrem Jakubem Szulcem zakończyły się fiaskiem. Przedstawicielki OZZPiP od czwartku okupują sejmową galerię; domagają się wprowadzenia zakazu zatrudniania ich w szpitalach na podstawie kontraktów.