Rządzący miastem od 1998 roku Paweł Adamowicz usłyszał sześć zarzutów za popełnienie przestępstw związanych z podaniem nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Szefowa rządu mówiła, że możliwości zmiany prezydenta przez samych mieszkańców grodu nad Motławą są mocno ograniczone. Przypomniała, że referendum w sprawie odwołania można ogłosić nie wcześniej niż w 9 miesięcy po <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a>. Ewa Kopacz dodała, że nie chciałaby "być nadzorcą" samorządowych prezydentów. Zastrzegła, że mówi o członku PO i żąda od niego jako szefowa partii, aby zachował się zgodnie z obowiązującymi w tej partii standardami. - I tak się zachował - podkreśliła Ewa Kopacz przypominając, że Paweł Adamowicz zawiesił swoje członkostwo w Platformie Obywatelskiej. Prezydent Gdańska mówił dziś na konferencji prasowej, że postawienia mu zarzutów "nie ogranicza możliwości sprawowania" przeze niego urzędu prezydenta miasta. Paweł Adamowicz zapewniał, że w oświadczeniach majątkowych, w związku z którymi usłyszał zarzuty, pomylił się, a później powielał błąd. Pomyłkę nazwał mechaniczną, a gdy sam się w niej zorientował, w kolejnych oświadczeniach podawał informacje zgodne z rzeczywistością.