Premier, która jest już w Brukseli, gdzie w środę wieczorem odbędzie się szczyt UE poświęcony kwestii uchodźców, była pytana o sprawę zaproszenia szefowej MSW Teresy Piotrowskiej na rozmowę przez prezydenta Andrzeja Dudę w związku z wtorkowymi ustaleniami unijnych ministrów spraw wewnętrznych. Szefowa MSW została zaproszona na środę na godz. 17, jednak - jak poinformował resort - Piotrowska nie spotka się tego dnia z prezydentem, bo w Brukseli trwają jeszcze rozmowy. Kopacz, odnosząc się do tej sprawy, powiedziała, że "kontakty między prezydentem a rządem są bardzo czytelnie opisane w konstytucji". "Taką formułą, według której te spotkania się odbywają, jest Rada Gabinetowa" - powiedziała dziennikarzom. Jak dodała, kilkakrotnie bezskutecznie apelowała o zwołanie posiedzenia Rady. "A jeśli dziś otoczenie pana prezydenta uważa, że wszczynanie awantur wtedy, gdy polski premier będzie w dalszym ciągu negocjował - bo chodzi o kompleksowy plan w tej chwili walki z tym kryzysem imigracyjnym - i że najlepszym momentem do tego, by politycznie to rozgrywać i robić awanturę w Polsce, jest właśnie ten moment, kiedy ja tu jestem, to wydaje mi się, że nie tędy droga" - oświadczyła premier. Oceniła, że otoczenie Dudy "chyba też nie do końca jest merytorycznie przygotowane". "To nie tylko pani Teresa Piotrowska, która jest szefem MSW, uczestniczyła w negocjacjach, to jest cały mechanizm. U nas tak się (to) odbywa, u nas w partii, w rządzie polega to na podejmowaniu decyzji po wielogodzinnych dyskusjach, negocjacjach i przy współudziale zarówno ministra spraw zagranicznych, ministra sprawę wewnętrznych i wtedy podejmowane są decyzje" - powiedziała Kopacz. "A nie jednoosobowo, tak, jak pewnie będzie się to odbywać w rządzie, który ma teraz aspiracje do tego, by przejąć władzę" - dodała szefowa rządu. Powtórzyła deklarację, że jest gotowa, wraz z ministrami swego rządu, do tego, żeby "usiąść przy jednym stole" z prezydentem i "przekazać mu pełną wiedzę". Kopacz była też pytana o zarzut kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, według której polski rząd w kwestii uchodźców oszukał swoich partnerów z Grupy Wyszehradzkiej. Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. Przeciwko głosowały m.in. Czechy, Węgry i Słowacja. "Obowiązkiem każdego premiera jest przede wszystkim solidarność z własnym narodem, z własnym krajem. To po pierwsze, a po drugie - pewnie takie sojusze są potrzebne. Były potrzebne wczoraj, miesiąc temu i będą potrzebne za miesiąc czy za dwa, ale my przede wszystkim musimy patrzeć na interes Polski, i uważam to za swój obowiązek - przede wszystkim z moim krajem, a dopiero potem z sojusznikami" - podkreśliła szefowa rządu. Kopacz przekonywała ponadto, że "w tak delikatnych, konkretnych, bardzo ważnych sprawach dla Polski, Polska nie może być na obrzeżach Europy, gdzieś wepchnięta w szarą strefę między Wchodem, a Zachodem". "Jesteśmy liderem Europy środkowo-wschodniej i jeśli dzisiaj pozwolimy sobie na takie traktowanie, to oczywiście będziemy tak traktowani, będziemy na obrzeżach tej Europy i wtedy, kiedy my będziemy potrzebowali wsparcia, to ta Europa, do której my w tej chwili odwrócimy się plecami, za chwilę powie: to jest wasz problem" - zaznaczyła premier. "Dzisiaj trzeba więc myśleć trochę dalej niż tylko na cztery tygodnie do 25 października, i o to bym apelowała do swojej kontrkandydatki" - dodała. Przed szczytem UE, które rozpocznie się w środę wieczorem, zorganizowane zostało w Brukseli spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Premier pytana jakiej spodziewa się atmosfery na tym spotkaniu, podkreśliła, że w premierach Węgier, Czech i Słowacji widzi przyjaciół. "Oni we mnie pewnie też" - dodała. "Dzisiaj mam nadzieję, i mam to przynajmniej częściowo potwierdzone, że będzie wspólne oświadczenie Grupy Wyszehradzkiej. Dzisiaj jest spotkanie Grupy i myślę, że będziemy potrafili rozmawiać o tym trudnym temacie tak, jak umieliśmy rozmawiać o tym w czerwcu, w lipcu" - dodała Kopacz. Na pytanie o wieczorny szczyt UE, szefowa rządu powtórzyła, że Polsce zależy na oddzieleniu uchodźców od imigrantów ekonomicznych. "To, co dla mnie jest najważniejsze, to żeby nastąpił wreszcie ten moment, w którym my fizycznie zobaczymy te hot spoty, oddzielanie migrantów ekonomicznych od uchodźców, kiedy wreszcie zobaczymy pierwszy samolot, który będzie odwoził tych, którzy przyjechali tu z pobudek ekonomicznych i wreszcie zobaczymy te pieniądze na wsparcie tych, którzy w tych obozach żyją" - mówiła Kopacz. Jak dodała, to są konkrety, o które ona chce w środę zapytać oraz chce spytać o konkretne daty. "Chcę zapytać o taką mapę drogową, która nie będzie tylko i wyłącznie deklaracją" - zaznaczyła Kopacz. Według niej Europa "musi wreszcie powiedzieć odważnie: nas dzisiaj nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych". "Jeśli Europa powie: tak, w ramach solidarności, ale w geście w stosunku do tych, którzy przybywają do Europy, chroniąc swoje życie lub zdrowie, jesteśmy otwarci i tym chcemy pomagać, cała reszta musi natomiast niestety znaleźć swoje miejsce w krajach bezpiecznych. I tę listę krajów bezpiecznych powinna Europa czym prędzej przygotować" - powiedziała szefowa rządu. #WybieramSwiadomie. Zadaj z nami pytanie politykom. Kliknij tutaj!