Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. Przeciwko głosowały m.in. Czechy, Węgry i Słowacja. Przed szczytem UE, które rozpocznie się w środę wieczorem, zorganizowane zostało w Brukseli spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Premier pytana, jakiej spodziewa się atmosfery na tym spotkaniu, podkreśliła, że premierzy Węgier, Czech i Słowacji są jej przyjaciółmi. "Dzisiaj mam nadzieję i mam to przynajmniej częściowo potwierdzone, że będzie wspólne oświadczenie Grupy Wyszehradzkiej. Dzisiaj jest spotkanie Grupy i myślę, że będziemy potrafili rozmawiać o tym trudnym temacie tak, jak umieliśmy rozmawiać o tym w czerwcu, w lipcu" - dodała Kopacz. Pytana była także o zarzut kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło, według której polski rząd w kwestii uchodźców oszukał swoich partnerów z Grupy Wyszehradzkiej. "Obowiązkiem każdego premiera jest przede wszystkim solidarność z własnym narodem, z własnym krajem. To po pierwsze, a po drugie - pewnie takie sojusze są potrzebne. Były potrzebne wczoraj, miesiąc temu i będą potrzebne za miesiąc czy za dwa, ale my przede wszystkim musimy patrzeć na interes Polski i uważam to za swój obowiązek (i solidarność) przede wszystkim z moim krajem, a dopiero potem z sojusznikami" - podkreśliła szefowa rządu. Kopacz przekonywała ponadto, że "w tak delikatnych, konkretnych, bardzo ważnych sprawach dla Polski, Polska nie może być na obrzeżach Europy, gdzieś wepchnięta w szarą strefę między Wchodem a Zachodem". "Jesteśmy liderem Europy środkowo-wschodniej i jeśli dzisiaj pozwolimy sobie na takie traktowanie, to oczywiście będziemy tak traktowani, będziemy na obrzeżach tej Europy i wtedy, kiedy my będziemy potrzebowali wsparcia, to ta Europa, do której my w tej chwili odwrócimy się plecami, za chwilę powie: to jest wasz problem" - zaznaczyła premier.