Kopacz podkreśliła w TVP1, że Platforma Obywatelska nie koncentruje się na "obawach i lękach". "Obserwuję w polityce działalność związkowców. Trzeba powiedzieć: ci, którzy byli związkowcami obecnie są politykami, albo byli politykami (...). Może to ryzykownie zabrzmi - może to nie chodzi o dialog z władzą, może to chodzi o władzę?" - powiedziała. Przypomniała, że niektórzy działacze Solidarności rozważają wystawienie list do Senatu. "Bardzo się cieszę, że ktoś ma ambicje polityczne. Nie ukrywają tego" - powiedziała. "Chciałabym w związkach zawodowych partnerów, którzy usiądą przy jednym stole, przeczytają odpowiedni przepis czy projekt ustawy i powiedzą: w tym obszarze jest dobry. Nie można niczego do końca, w czambuł potępiać. Niestety, spotykamy się z sytuacją, że nie ma dialogu merytorycznego. Są tylko i wyłącznie żądania" - podkreśliła Kopacz. Także według wiceszefa PO Grzegorza Schetyny nic poważnego w ostatnim czasie się nie wydarzyło, aby dało pretekst do organizacji strajku generalnego. "Strajk generalny to coś bardzo poważnego i dotkliwego. Prognozy na najbliższe miesiące są lepsze i bardziej optymistyczne. Wydaje się trochę, że ci, którzy muszą przygotować protest i muszą być w kontrze do rządu, nie mając innego pomysłu, chcą zdążyć na trudną sytuację i ostatnią część zimowych miesięcy" - ocenił w Polsat News. Marszałek Sejmu skomentowała również zapowiadane na sobotę spotkanie z udziałem ponad 100 organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych pod hasłem "Platforma Oburzonych", które organizuje w sali BHP Stoczni Gdańskiej NSZZ "Solidarność". "Wiadomo, że zawsze będą nowe partie na scenie politycznej, nowe ruchy, nowe ugrupowania, które będą przedstawiać program, nazywać się tak czy inaczej. Nie dziwimy się temu" - powiedziała. Schetyna zapytany o "Platformę Oburzonych" zaznaczył, że polityka polega na tym, że "oprócz tego, że można być przeciw czemuś, trzeba mieć pomysł, co zrobić". Zapytany czy uważa, że szef Solidarności Piotr Duda ma ambicje polityczne, odpowiedział: "To nie jest grzech mieć ambicje polityczne, nawet jak się jest związkowcem. To jest człowiek aktywny, ofensywny. Trochę mu brakuje możliwości funkcjonowania w gorsecie związkowym". Czterogodzinny strajk generalny związki ogłosiły po czwartkowych rozmowach z rządem. Wicepremier Janusz Piechociński ocenił, że mimo rozbieżności, w wielu kwestiach udało się porozumieć i apelował, by strajk nie był dotkliwy. Rozmowy powołanego przez największe na Śląsku centrale związkowe komitetu protestacyjno-strajkowego z delegacją rządową trwały w czwartek w Katowicach ponad siedem godzin. Rozmawiano m.in. o formach pomocy dla firm dotkniętych kryzysem, wsparciu dla energochłonnego przemysłu, emeryturach pomostowych, oświacie i reformie systemu opieki zdrowotnej. Według związkowców pełna zbieżność była tylko w kwestii przyszłej likwidacji centrali NFZ. Przedstawiciele rządu deklarują natomiast, że w całości lub części przyjęli aż 6 z 9 postulatów służących utrzymaniu miejsc pracy w zagrożonych firmach.