Szczypińska w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreślała, że Kopacz, jako szefowa komisji zdrowia (pełniła tę funkcje w poprzedniej kadencji Sejmu) zapewniała wszystkich, że PO ma "pełne szuflady ustaw zdrowotnych i wie, co zrobić, żeby w ochronie zdrowia wszystkim żyło się lepiej, a szczególnie pacjentom". - Okazało się, że niestety, to nie była prawda i bardziej realny okazuje się scenariusz nakreślony przez poseł Beatę Sawicką, który powoli zaczyna się realizować, dotyczący obligatoryjnej prywatyzacji wszystkich zakładów opieki zdrowotnej - powiedziała Szczypińska. Z kolei Kopacz oświadczyła w TVN24, że jej pomysły są "fizyczne i namacalne w formie projektów ustaw". Jak mówiła, szkoda, że opozycja tego nie dostrzegła. - Może dlatego, że to tylko 7 projektów ustaw, gdyby ich było 50, no to pewnie byłoby to zauważalne, ale wtedy też poddawaliby to krytyce - podkreśliła. - Mogę się tylko uśmiechnąć, mogę odpowiedzieć tylko jedno: święte prawo opozycji i pewnie taki wniosek mają prawo złożyć, ale w myśl tego, co chcę realizować, czyli dobro pacjenta i reforma systemu ochrony zdrowia, wymagałyby mimo wszystko mniej politycznych działań, a więcej merytorycznej pracy i tego oczekiwałabym od opozycji - dodała minister zdrowia. Przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) wcześniej oceniał w rozmowie z PAP, że Kopacz straciła kontrolę nad pracami dot. ustaw zdrowotnych. - W tej chwili zajmuje się tym premier Tusk, wicepremier Schetyna, minister Boni, minister finansów oraz wicepremier Pawlak - podkreślił. Zdaniem wiceprzewodniczącego komisji zdrowia Marka Balickiego (SdPl-Nowa Lewica), minister zdrowia nie radzi sobie z kierowaniem resortem i nie wypełnia podstawowych zadań oraz obietnic dotyczących reformy służby zdrowia. - Przypominam, że to premier dobiera sobie ludzi do współpracy. Premier podkreślał wielokrotnie, że bierze odpowiedzialność za ustawy zdrowotne - powiedział Balicki. Dodał, że jeżeli zostanie złożony wniosek o odwołanie Kopacz, jego klub poważnie zastanowi się nad poparciem.