Premier Kopacz odniosła się do apelu o "zniesienie klątwy nienawiści" między byłym premierem Donaldem Tuskiem i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. - Mnie chodziło tylko o jedno, aby Polacy, którzy obserwują parlament nie widzieli kłócących się polityków - tłumaczy Ewa Kopacz. - Zawsze mówię to, co czuję. W tym konflikcie czułam, że to Kaczyński nie potrafi pozbyć się złego języka i złego zachowania w stosunku do Donalda Tuska - dodała premier. Nowa szefowa rządu odniosła się także do zarzutów Anny Zalewskiej z PiS, że "nie ma moralnych podstaw, by pełnić tak zaszczytną funkcję", bo - jak przekonywała posłanka "Ewa Kopacz kłamała" w sprawie obecności polskich lekarzy podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. - Mam zdecydowanie większe prawo moralne, żeby mówić o tym, co tam było, niż ci, którzy w Warszawie uprawiali politykę związaną ze Smoleńskiem - stwierdziła Kopacz. Pytana o priorytety na najbliższe miesiące mówiła: "Chciałabym być premierem tych, którzy nie chodzą na wybory. Będę dążyła do tego, by każdy w Polsce czuł, że państwo jest w stosunku do niego uczciwe".