- Jeśli premier polskiego rządu jedzie do Brukseli i chce w dalszym ciągu być liderem pomysłu unii energetycznej, chce stanąć na jego czele i w sposób odpowiedzialny reprezentować tam polskie stanowisko - musi mieć mandat parlamentarny - oceniła w rozmowie z dziennikarzami. - Myślę, że to było chyba jedyne rozwiązanie. Bardzo dobra decyzja ze strony premiera, odważna, ale dobra - podkreśliła Kopacz. - Jestem spokojna - odpowiedziała, pytana o wynik głosowania. Tusk przedstawiając w środę w Sejmie informację na temat podsłuchów, złożył wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu. Jak mówił, przed odbywającym się w czwartek i piątek szczytem w Brukseli, gdzie mają zapaść decyzje dotyczące przyszłości Unii, musi wiedzieć, czy rząd ma rzeczywistą władzę pochodzącą z większości w parlamencie.