Komorowski - mówiła szefowa rządu - "całym swoim życiem dowiódł, że robi to, co mówi". "A w to, co mówi, wierzy całym sercem" - dodała. - I wtedy, gdy jako młody człowiek, ryzykując swoją wolność i przyszłość, zaangażował się w działalność opozycją w latach 70-tych, i wtedy, kiedy zapłacił własną wolnością za wierność demokratycznym aspiracjom w latach 80-tych, i wtedy, gdy na początku lat 90-tych budował nową, polską demokrację i wreszcie wtedy, gdy od początku zaangażował się w przekształcenie polskich Sił Zbrojnych - mówiła premier. Według Kopacz, Komorowski jest "najważniejszym współautorem tego, że możemy dziś szczycić się nowoczesną polską armią będącą silnym ogniwem Sojuszu Północnoatlantyckiego". - Może to za mało, ale powiem to słowo: dziękuję, panie prezydencie, dziękuję za pana ciężką pracę, dzięki której dzisiaj Polacy czują się bezpieczni - powiedziała premier. Zwróciła uwagę, że wybierając prezydenta, wybieramy też zwierzchnika Sił Zbrojnych - "człowieka, który nie może zawieść w tzw. godzinę próby". - Na takim stanowisku trzeba być przede wszystkim odpowiedzialnym - nie można co chwila zmieniać zdania, trzeba mieć silne nerwy i trzeźwy umysł. Jeśli myślę, kto z puli kandydatów w tych wyborach mógłby być takim właśnie zwierzchnikiem naszej armii, to widzę tylko jednego - to Bronisław Komorowski - powiedziała Kopacz.