Oficjalnie Platforma nie rozpoczęła jeszcze przygotowań do kampanii przed eurowyborami. Najprawdopodobniej dopiero w lutym zbierze się zarząd partii, który ustali harmonogram przygotowań, w tym terminy na sformułowanie list wyborczych w okręgach. 29-30 kwietnia w warszawskim PKiN odbędzie się kongres Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należy Platforma. W kongresie - według zapowiedzi polityków PO - ma wziąć udział 14 szefów państw i rządów, a także szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Kongres EPP ma być jednocześnie inauguracją kampanii wyborczej Platformy do europarlamentu. O starcie minister zdrowia Ewy Kopacz w wyborach do PE w Platformie mówi się od dawna, w kontekście "zatuszowania" jej ewentualnej dymisji. Kopacz - odpowiedzialna za zawetowaną przez prezydenta reformę służby zdrowia - jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych ministrów w rządzie Tuska. - Cieszy się względami premiera, ale w jego otoczeniu słyszy się skrajnie różne opinie (o Kopacz). Nie lubi jej (wicepremier) Grzegorz Schetyna. Jeśli zdecyduje się kandydować, a to bardzo prawdopodobne, Tusk jej nie odmówi, a wielu ludzi w Platformie odetchnie z ulgą. Kopacz bardzo poważnie się nad tym zastanawia, wie, że w europarlamencie będzie jej łatwiej niż tutaj, bo przecież jeśli zostanie, będzie do końca kadencji jednym z najbardziej zaciekle atakowanych ministrów. Jest tym zmęczona - mówi zastrzegający anonimowość rozmówca z kręgów rządowych. Niewykluczone, że Parlament Europejski stanie się "zesłaniem" dla ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. - Został on wysłany na jeden z najcięższych frontów, a w rządzie mówi się głośno, że budowa dróg i autostrad mogłaby postępować szybciej. O dymisji nie ma mowy, ale niewykluczone, że najlepszym wyjściem okaże się start do PE - mówi źródło. Bogdan Klich to z kolei dobrze oceniany szef resortu obrony, ale niewykluczone, że sam zdecyduje się kandydować - był europosłem od 2004 roku, w 2007 r. roku wrócił do Polski, aby zostać ministrem obrony. Jeszcze niedawno w kontekście startu do PE media wymieniały nazwisko minister nauki Barbary Kudryckiej, ale źródła rządowe twierdzą, że Kudrycka nie planuje na razie powrotu do Brukseli. Nie ma jeszcze decyzji, kto będzie "jedynką" w eurowyborach na liście warszawskiej. Wiadomo co prawda, że wystartuje wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, ale Platforma szuka "mocniejszego" kandydata w starciu z Prawem i Sprawiedliwością. W Warszawie PiS z "jedynką" wystawi najprawdopodobniej prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego. - Szukamy jedynki z mocnym nazwiskiem. Warszawa to prestiżowe pole bitwy, musimy pokonać PiS - mówi rozmówca. Nieustająco pojawiają się spekulacje, że z list Platformy do PE może wystartować b. premier Kazimierz Marcinkiewicz. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski pytany o taką ewentualność powiedział: "Znamy ambicje pana Marcinkiewicza, który chce wystartować w wyborach do europarlamentu. I jeżeli taką wolę, taką deklarację składa, to oczywiście jest dla Marcinkiewicza miejsce w PO. To dobry, świetny polityk i na pewno w Parlamencie Europejskim byłby dużą postacią". Według polityków PO, bardzo dobrym kandydatem do europarlamentu byłby też były wiceprezes PiS Paweł Zalewski. Chlebowski powiedział, że Zalewski "z pewnością" byłby dobrym kandydatem, bo - jak ocenił - jest on świetnym politykiem, ma dużą wiedzę i kompetencje. Jednak politycy PO przyznają, że to sam Zalewski musi zdecydować, czy chce kandydować z list PO. - Niech się zdecyduje, w którą stronę chce żeglować. Czas ucieka - powiedział polityk zbliżony do władz Platformy. Pewne kandydatury PO to: Jerzy Buzek, Jacek Saryusz-Wolski, Janusz Lewandowski i Jan Olbrycht. Zachodnie media widzą Buzka jako jedną pierwszoplanowych kandydatur na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego.