Szefowa rządu nawiązała w ten sposób do zwiększenia w 2015 r. puli miejsc prezydenckich dla młodych lekarzy, dzięki czemu sto procent absolwentów uczelni medycznych z lat 2012-2015 będzie mogło zrobić specjalizację w ramach rezydentur. Podczas spotkania - z udziałem ministra zdrowia Mariana Zembali - w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu premier wspominała swoje studia medyczne, akcentując, że wymagają "bardzo ciężkiej pracy, ale też służby". - Nie bez powodu ochrona zdrowia kiedyś nazywała się służbą - przypomniała Kopacz. Zaznaczyła, że chętnie wraca do tego określenia. Wskazała też, że gdy obecni studenci będą już rozmawiali ze swoimi pacjentami "nie zawsze będzie miło, słodko i dobrze". - Ale wy macie zawsze stać po tej drugiej stronie. To wy macie być ci cierpliwi, ci słuchający, ci radzący i ci dający nadzieję. Zawsze będziecie w swojej rozmowie z pacjentem jako ci, którzy przyszli dla pacjentów. A więc wy będziecie w roli służby dla nich - zaznaczyła Ewa Kopacz. - Ale każda służba, nawet najlepsza służba powinna być dobrze wynagradzana - zastrzegła. 10 tysięcy. Brutto Wspominała, że gdy jako minister zdrowia rozmawiała z lekarskimi związkowcami, zapowiadała, że chciałaby, aby lekarze zarabiali 10 tys. zł brutto. - Dzisiaj spotykam tych ludzi, tych związkowców i gdy pytam, jak to wygląda, (...) szczerze mówią, że to przekracza zdecydowanie tę kwotę - podkreśliła Kopacz. Jak mówiła, chciała, żeby młodzi ludzie mieli możliwość robienia specjalizacji i teraz jest to możliwe - wszyscy, którzy zdali końcowy egzamin mają zapewnioną rezydenturę. Podkreślała, że zapewnienie kształcenia specjalistów to również droga do skrócenia kolejek do lekarzy. Oceniła, że znajdą się tacy, którzy powiedzą: "trzeba jeszcze kasy z Narodowego Funduszu Zdrowia". "Proszę ze mną podpisać kontrakt" - To powiem, że teraz ta kasa w porównaniu do czasu sprzed ośmiu lat jest o 30 miliardów większa, więc skoro jest o 30 miliardów większa, trzeba ją dobrze alokować - podkreślała. Premier wskazała też, że w zasadzie każdy, kto ma duże środki i zbuduje szpital spełniający warunki "idzie jak po swoje do NFZ i mówi: proszę ze mną podpisać kontrakt". Zdiagnozowała, że w tym kontekście niedoceniane są obecnie miejsca, gdzie pacjentów leczy się kompleksowo. - Należy dziś - i to próbuje robić w tej chwili pan minister, miał na to mało czasu, bo tylko cztery miesiące, ale mam nadzieję, że będzie miał następne lata na to, żeby to zrobić - przeprowadzić kategoryzację zakładów, które ubiegają się o taką rejestrację. Z tego dużego tortu blisko 70 miliardów złotych, mają dostać te placówki, które kompleksowo do tej pory leczyły, te z których rzeczywiście pacjent wychodził kompleksowo wyleczony, tam, gdzie nie było skarg, gdzie nie było błędów lekarskich czy zakażeń wewnątrzszpitalnych powyżej normy - zaznaczyła Ewa Kopacz. Nowoczesny patriotyzm Wskazała również na potrzebę dbania o personel medyczny i zatrzymania w kraju młodych lekarzy po studiach. - Po pierwsze daję wam rezydenturę, która pozwala wam zrobić specjalizację, po drugie chcę dać wam tyle zarobić, żebyście zostali tu w kraju - mówiła premier. - Pamiętajcie, tu w Polsce kończycie swoje studia, sześć lat ciężkich studiów z polskimi pacjentami - dla nich też się uczycie. Teraz - w imię tego nowoczesnego patriotyzmu - jeśli spełnimy te wszystkie warunki: będziecie mogli się specjalizować, a jak się wyspecjalizujecie, będziecie godnie zarabiać - zostańcie tu; do tego was zachęcam - zaapelowała szefowa rządu. - Skróćcie kolejki, bo to tylko w waszych rękach jest sposób na skrócenie kolejek. A więc uczcie się, kończcie specjalizację i przychodźcie do pracy - dodała. Wszystko do korekty Jak mówiła, inwestycja w kształcących się lekarzy jest najważniejsza, bo to oni są gwarantem, że nie będzie pacjentów mówiących o dwuletnim, trzyletnim oczekiwaniu "na taką czy inną procedurę". Wierzę w was i wiem, że nie jesteście na tych studiach przypadkowo" - podkreśliła Kopacz. Oceniła również, że obecni lekarze są w zupełnie innej sytuacji niż przed laty. - Dzisiaj macie zupełnie inną sytuację - macie procedurę, macie świadczenia, macie wycenione te świadczenia - one mogą być niedoszacowane lub przeszacowane w pewnych obszarach, stąd jedne są bardzo rentowne, inne nie. Ale to jest wszystko do korekty, to wszystko można poprawić, jak jest wola, żeby to zrobić. Jedno jest pewne, tych pieniędzy (...) nie jest mało - one są źle alokowane w tej chwili w ochronie zdrowia - oceniła premier.