W środę szefowa rządu poinformowała, że nie podpisze sprawozdania Seremeta za 2014 r., co umożliwiałoby jego odwołanie z funkcji. Ma to związek z publikacją w internecie akt ze śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej. "Poczekajmy aż minister sprawiedliwości złoży mi swoją opinię" - powiedziała Kopacz w piątek dziennikarzom w Rzymie. Jak poinformowała, ma już sprawozdanie z działalności prokuratora generalnego w ub.r. i zostało ono odesłane do zaopiniowania przez ministra sprawiedliwości. "Będę miała opinię ministra sprawiedliwości, odpowiem, co dalej" - dodała. Rzeczniczka ministra sprawiedliwości Patrycja Loose poinformowała natomiast PAP, że stanowisko szefa resortu sprawiedliwości do sprawozdania Seremeta zostanie przekazane premier w przyszłym tygodniu. Minister Budka mówił w środę PAP, że jest w trakcie opracowywania stanowiska. "Czeka na nie pani premier i pozna je jako pierwsza. Będzie gotowe w ciągu najbliższych dni" - dodał. Zaniepokojenie decyzją Kopacz w sprawie sprawozdania prokuratora generalnego wyraził w podjętej uchwale Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury (ZZPiPP). "Za niedopuszczalne uznajemy oświadczenie premier, z którego wynika, iż wyciek z akt śledztwa podważa zaufanie do takiej instytucji jaką jest prokuratura, a jedyną instytucją, która powinna wyjaśnić tę sprawę, jest dobrze i sprawnie działająca prokuratura z nowym prokuratorem generalnym" - napisano w uchwale podpisanej przez przewodniczącego związku prok. Jacka Skałę. "Z całą stanowczością podkreślamy, iż w działaniu prokuratorów nadzorujących śledztwo w sprawie tzw. afery podsłuchowej brak jest jakichkolwiek, najmniejszych nieprawidłowości. Prokuratorzy udostępniający materiały działali w całkowitej zgodności z literą prawa. (...) Dopiero nieudostępnienie pokrzywdzonym materiałów godziłoby w ich konstytucyjnie i kodeksowo gwarantowane prawa obywatelskie" - napisali związkowcy. W ocenie ZZPiPP obciążanie prokuratury odpowiedzialnością za wyciek informacji z akt śledztwa jest "oczywistym i rażącym naruszeniem niezależności nie tylko prokuratora generalnego, ale także prokuratorów prowadzących to postępowanie". "W szczególności protestujemy przeciwko stawianiu Andrzeja Seremeta, pierwszego prokuratora generalnego III RP, w jednym szeregu z dymisjonowanymi i skompromitowanymi politykami" - podkreślono w uchwale. Dlatego ZZPiPP chce, aby kwestią działań polityków wobec szefa prokuratury zajęła się Krajowa Rada Prokuratury. Najbliższe posiedzenie tej Rady wyznaczone jest w przyszłym tygodniu od 15 do 18 czerwca. Prawo przewiduje możliwość niepodpisania przez premiera sprawozdania prokuratora generalnego (nie ma to konsekwencji innych jak symboliczne - w 2013 r. zrobił tak premier Donald Tusk, odmawiając podpisania sprawozdania Seremeta za 2012 r.), lub też niepodpisania sprawozdania w połączeniu ze skierowaniem do Sejmu wniosku o odwołanie prokuratora generalnego przed upływem jego kadencji (kadencja Seremeta mija z końcem marca 2016 r. - PAP). "Premier Kopacz mówiąc (na środowej konferencji), że nie przyjmuje sprawozdania prokuratora generalnego, miała na myśli, że najpierw nie przyjmuje tego sprawozdania, a następnie do Sejmu wystosuje wniosek o jego odwołanie" - mówiła przed dwoma dniami rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Ustawa o prokuraturze wskazuje, że wniosek o skrócenie kadencji prokuratora generalnego musi być zaopiniowany przez Krajową Radę Prokuratury (treść opinii nie jest wiążąca dla parlamentu), zaś samego odwołania dokonuje Sejm większością dwóch trzecich głosów. We wtorek w internecie opublikowano zdjęcia akt śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej. Chodzi o podsłuchiwanie od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki - w tym ministrów i polityków PO - biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. We wtorek wieczorem zatrzymany został Zbigniew S., któremu został postawiony zarzut ujawnienia tych materiałów bez zgody prowadzącego śledztwo.