Podczas kazania w parafii pw. św. Jerzego w Czerwionce-Leszczynach (woj. śląskie) ksiądz Roman Kiwadowicz zszedł na temat słuszności kar cielesnych. - Tata i mama mają prawo dać klapsa, żeby człowiek otrzeźwiał - powiedział dzieciom. - Rodzice mają prawo krzyczeć - dodał. Jak podkreślił, "do niektórych dzieci dochodzi się przez mózg, a do innych przez inną część ciała". - A jak rodzice krzyczą i dostaniecie klapsa, to się z tego spowiadacie. Mama na mnie krzyczała, bo byłam niegrzeczna, dostałam klapsa. Za darmo nie dostaniecie. A rodziców musicie słuchać, bo są kimś wyjątkowym - stwierdził ksiądz. Całą mszę można obejrzeć na profilu parafii w serwisie YouTube. Jak informują lokalne media, po słowach księdza zawrzało. "Rodzice dzieci pierwszokomunijnych mówią o skandalu i dawaniu przyzwolenia na bicie dzieci" - poinformował "Dziennik Zachodni". "Żałuję tego, co powiedziałem" Ksiądz w końcu przeprosił za swoje słowa. - Bardzo żałuję tego, co powiedziałem. Kazanie było dialogowane, słowa wypowiedziałem pod wpływem chwili. Gdybym wcześniej je przemyślał, na pewno znalazłbym lepszy przykład - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". - Chcę przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się urażone - dodał. W sprawie kazania interweniowała katowicka kuria. Rzecznik prasowy archidiecezji katowickiej przekazał, że w poniedziałek wpłynęła skarga na proboszcza. - Z księdzem przeprowadzimy rozmową dyscyplinująca - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" ks. Tomasz Wojtal. - Takie słowa nigdy nie powinny paść. Są one dalece niestosowne i niezgodne z nauczaniem Kościoła - dodał ks. Wojtal.