Wygląda na to więc, że fala krytyki, która przetoczyła się przez Polskę po pierwszej prezentacji logo, skłoniła rząd do zastanowienia. Dziś przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych zapowiedzieli, że nim ministrowie podejmą ostateczną decyzję, w sprawie logo odbędzie się narodowa debata. - Główny zarzut stawiany nowemu logo dotyczy właśnie tego, że jest ono niejasne. By jest zrozumieć potrzebna jest interpretacja autorów - mówi profesor Janusz Stanny, grafik, wykładowca w warszawskiej ASP. - Znak powinien sam za siebie mówić - dodaje profesor. Lista zarzutów jest dość długa, równie wiele jest ludzi, którzy mają zastrzeżenia do znaku. Jednak autorzy znaku niezbyt się tym przejmują. W agencji, która stworzyła symbol za symboliczną złotówkę mówi się, że przy większych projektach graficznych zawsze tak jest, więc przygotowani byli na krytykę. Dyskusyjny latawiec, zdaniem autorów, ma przypominać, że jesteśmy narodem młodym, dynamicznym, mamy się czym dzielić i chcemy się tym dzielić. - Wizerunek Polski na świecie to kraj szary, pogrążony w śniegu. Musimy pokazać, że te 40 milionów ludzi, które wejdzie do Unii Europejskiej nie przyjdzie w waciakach i myślę, że ten roztańczony tłum z latawcem bardzo w tym pomaga - mówi Szymon Gutowski z agencji, która znak zaprojektowała. Pierwsza zagraniczna recenzja w "The Financial Times" była bardzo pozytywna. Czy człowiek z latawcem posłuży zmianie tego wizerunku, na polecenie MSZ sprawdzali to polscy ambasadorowie w wielu krajach. - W proporcji 3/1 dominowały opinie pozytywne - zapewniał minister Włodzimierz Cimoszewicz.