Wszystko zaczęło się od ulotki, którą organizacja Arciszewskiej-Mielewczyk rozesłała do najważniejszych instytucji państwowych, osób i mediów w Niemczech. Na ulotce znajduje się wizerunek Steinach stojącej w jednym rzędzie z żołnierzem Waffen-SS i germańskim żołnierzem. Pod rysunkiem widnieje zaś napis będący parafrazą słów Adolfa Hitlera. Steinach skierowała sprawę do sądu w Kolonii. Ten zakazał kolportowania ulotki pod karą grzywny do 250 tys. euro lub więzienia do pół roku. Dodatkowo nakazał Powiernictwu uregulowanie honorarium adwokatów wynoszącego ok. pięciu tysięcy euro. Termin zapłaty minął trzy tygodnie temu, 31 października. Powiernictwo nie zamierza jednak respektować tego nakazu. - Niemiecki komornik może w każdej chwili ściągnąć tę kwotę z konta Powiernictwa Polskiego. Steinbach zna mizerię finansową polskich stowarzyszeń. Ona chce doprowadzić nas do bankructwa, liczy, że w ten sposób uda jej się zamknąć nam usta - mówi tvp.info senator Arciszewska-Mielewczyk. Powiernictwo Polskie odwołało się od wyroku sądu w Kolonii. Rozprawa sądu apelacyjnego w tej sprawie ma się odbyć czwartego grudnia. - Jeśli przegramy w tej instancji, to będziemy się odwoływać do sądu federalnego a nawet niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego - zapowiada pełnomocnik Powiernictwa Andrzej Remin. - Jeśli i tam się nie uda, to skieruję sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - dodaje Arciszewska-Mielewczyk. Jej zdaniem, PP miało prawo kolportować ulotkę ze Steinbach, bo Europejska Konwencja Praw Człowieka gwarantuje swobodę wyrażania opinii. Michał Krzymowski