Konrad Piasecki zapytał szefa resortu zdrowia, czy przepisałby pacjentce pigułkę "dzień po", gdyby ta zgłosiła się po receptę do jego gabinetu. Minister zaprzeczył. Prowadzący audycję dopytywał, czy Konstanty Radziwiłł zmieniłby decyzję, gdyby pacjentka była ofiarą gwałtu, ale minister zdania nie zmienił i powołał się na klauzulę sumienia. "Jako lekarz przede wszystkim patrzę na to przez pryzmat tego, czym są substancje chemiczne zawarte w tych preparatach. Otóż są to silne substancje, które mogą wywołać cały szereg różnego rodzaju zaburzeń, w różnych stanach zdrowia u pacjentki są zdecydowanie przeciwwskazane" - powiedział w Radiu Zet Konstanty Radziwiłł. Minister zaznaczył, że pigułki "dzień po" silnie reagują z innymi lekami, które może brać pacjentka. "Jakby pan zajrzał do dokumentu rejestracyjnego tego preparatu, to okazuje się, że jest dziesięć stron różnego rodzaju ostrzeżeń. Nie można tego typu preparatów wprowadzać na taką dostępność, jak leki przeciwbólowe, albo przeciwkaszlowe" - dodał gość Konrada Piaseckiego. Cała rozmowa na stronie Radia Zet.