Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków, poinformował we wtorek PAP, że wydał negatywną decyzję w sprawie budowy płotu wokół Sejmu. Jak wyjaśnił, na jego decyzję miało wpływ stanowisko Społecznej Rady Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, która we wrześniu oceniła, że teren parlamentu został zaprojektowany po wojnie jako teren otwarty. Krasucki ocenił projekt płotu, jako "ingerujący w charakter ulicy Wiejskiej". Konserwator zwrócił uwagę, że Kancelaria Sejmu może się odwołać od decyzji do ministra kultury Piotra Glińskiego, który może pozwolić na realizację inwestycji, lub rozpatrzy ją mazowiecki konserwator zabytków, który od listopada przejmie kompetencje stołecznego konserwatora. Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka poinformował PAP, że negatywną decyzję stołecznego konserwatora zabytków, Kancelaria Sejmu otrzymała w poniedziałek. "Informacja Konserwatora jest złożona - aktualnie jest przedmiotem analizy i oceny przez Kancelarię Sejmu. Decyzja w sprawie ewentualnych kolejnych kroków zostanie podjęta niebawem" - zaznaczył Grzegrzółka. O decyzji stołecznego konserwatora zabytków, jako pierwsze poinformowało Radio Zet. Krasucki przypomniał w rozmowie z PAP, że "pomysł budowy płotu pojawiał się już kilkukrotnie, w tym za poprzednich rządów". Za pierwszych rządów PiS o budowę ogrodzenia zabiegał marszałek Sejmu Ludwik Dorn, ale wówczas sprawa przepadła przez przedterminowe wybory. Sprawę kontynuował również kolejny marszałek - Radosław Sikorski (wówczas PO), ale wtedy ówczesny konserwator nie wyraził na to zgody. Nowy płot, jak chce tego Kancelaria Sejmu, ma otaczać budynek parlamentu od strony ulicy Wiejskiej i Górnośląskiej. Jego wysokość ma sięgać do trzech metrów; ma być wykonany ze stalowych prętów. Płot - którego koszt wyniesie 600 tys. zł - miałby stanąć w miejscu murku, który obecnie ogradza Sejm. Jak tłumaczą przedstawiciele Kancelarii Sejmu, płot ma poprawić bezpieczeństwo osób pracujących w parlamencie a także osób odwiedzających gmach. Anna Tustanowska, Grzegorz Bruszewski (PAP)